Za dużo myślę. Zuzanna Marczyńska
  • strona główna
  • o mnie
  • moim zdaniem
    • moim zdaniem

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Nie wierzę w siostrzeństwo.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy mówienie “nie lubię dzieci” jest ok?

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Jestem uprzywilejowana.

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy “bezalkoholowy szampan” dla dzieci jest szkodliwy?

      13 stycznia, 2022

  • wnętrza
    • wnętrza

      Metamorfoza naszego salonu

      13 stycznia, 2022

      wnętrza

      “Zapominanie” – o moim cyklu grafik

      24 lutego, 2021

      wnętrza

      Jak zrobić galerię ścienną?

      22 listopada, 2020

      wnętrza

      Metamorfoza sypialni

      7 października, 2020

      wnętrza

      O mojej różowej łazience

      7 października, 2020

  • macierzyństwo
    • macierzyństwo

      Dlaczego publikuję zdjęcia moich dzieci w sieci?

      15 kwietnia, 2021

      macierzyństwo

      10 faktów, które zaskoczyły mnie w ciąży i…

      28 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Karmienie piersią nie chroni przed… ocenami

      11 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Dlaczego przewijałam dziecko w restauracji?

      11 grudnia, 2020

      macierzyństwo

      Kilka słów o klapsach

      5 października, 2020

  • zdrowie psychiczne
    • zdrowie psychiczne

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      zdrowie psychiczne

      Toksyczna pozytywność

      5 października, 2021

      zdrowie psychiczne

      Psychoterapia nie działa?

      15 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Skuteczność zamiast kłótni.

      13 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Regulacja emocji i przetrwanie kryzysu.

      28 marca, 2021

  • historie
    • moje historie

      Blizny.

      31 stycznia, 2022

      moje historie

      Galaretka z pigwy

      21 stycznia, 2022

      moje historie

      Przypadki

      14 stycznia, 2022

      moje historie

      Korczyna. Dziennik pewnej wyprawy.

      14 stycznia, 2022

      moje historie

      16 faktów o mnie

      13 stycznia, 2022

  • #findmomchallenge
    • #findmomchallenge

      #findmomchallenge nr 23

      31 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 22

      13 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 21

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 20

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 19

      6 stycznia, 2021

  • strona główna
  • o mnie
  • moim zdaniem
    • moim zdaniem

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Nie wierzę w siostrzeństwo.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy mówienie “nie lubię dzieci” jest ok?

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Jestem uprzywilejowana.

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy “bezalkoholowy szampan” dla dzieci jest szkodliwy?

      13 stycznia, 2022

  • wnętrza
    • wnętrza

      Metamorfoza naszego salonu

      13 stycznia, 2022

      wnętrza

      “Zapominanie” – o moim cyklu grafik

      24 lutego, 2021

      wnętrza

      Jak zrobić galerię ścienną?

      22 listopada, 2020

      wnętrza

      Metamorfoza sypialni

      7 października, 2020

      wnętrza

      O mojej różowej łazience

      7 października, 2020

  • macierzyństwo
    • macierzyństwo

      Dlaczego publikuję zdjęcia moich dzieci w sieci?

      15 kwietnia, 2021

      macierzyństwo

      10 faktów, które zaskoczyły mnie w ciąży i…

      28 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Karmienie piersią nie chroni przed… ocenami

      11 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Dlaczego przewijałam dziecko w restauracji?

      11 grudnia, 2020

      macierzyństwo

      Kilka słów o klapsach

      5 października, 2020

  • zdrowie psychiczne
    • zdrowie psychiczne

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      zdrowie psychiczne

      Toksyczna pozytywność

      5 października, 2021

      zdrowie psychiczne

      Psychoterapia nie działa?

      15 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Skuteczność zamiast kłótni.

      13 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Regulacja emocji i przetrwanie kryzysu.

      28 marca, 2021

  • historie
    • moje historie

      Blizny.

      31 stycznia, 2022

      moje historie

      Galaretka z pigwy

      21 stycznia, 2022

      moje historie

      Przypadki

      14 stycznia, 2022

      moje historie

      Korczyna. Dziennik pewnej wyprawy.

      14 stycznia, 2022

      moje historie

      16 faktów o mnie

      13 stycznia, 2022

  • #findmomchallenge
    • #findmomchallenge

      #findmomchallenge nr 23

      31 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 22

      13 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 21

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 20

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 19

      6 stycznia, 2021

Za dużo myślę. Zuzanna Marczyńska
moje historie

Korczyna. Dziennik pewnej wyprawy.

by Zuzanna 14 stycznia, 2022
written by Zuzanna 14 stycznia, 2022

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany na blogu Forum Żydów Polskich 12.05.2010 roku.

Korczyna (przez Żydów zwana Korczyn)  to niewielka miejscowość, położona kilka kilometrów na północ od Krosna. Początki osadnictwa żydowskiego w Korczynie przypadają na koniec XVI wieku. W odróżnieniu od innych miast, Żydzi nigdy nie stanowili tu większości mieszkańców. Ich udział wahał się na poziomie 20%. Przykładowo spis z 1921 roku odnotował 796 osób pochodzenia żydowskiego, przy ogólnej liczbie 4.517 mieszkańców.

Druga wojna światowa położyła kres istnieniu korczyńskiego sztetla. Żydzi znaleźli śmierć w obozie zagłady w Bełżcu. Wielu rozstrzelano w egzekucjach w Warzycach i Woli Jasienieckiej. Ostatni korczyński rabin Eliyahu Rubin został zamordowany z całą swą rodziną. Z siedmiuset osiemdziesięciu sześciu Żydów, mieszkających tu w 1939 roku, Holocaust przeżyło tylko zaledwie kilku. (za: www.kirkuty.xip.pl)

Środa,  5 maja, 2010, godz. 23:32
Jadę w sobotę na tygodniowy plener w okolice Krosna, a dokładnie do miejscowości o nazwie Korczyna. Jako, że jest to rejon Galicji, a wiadomo, że mieszkało w tamtych okolicach przed wojną wielu Żydów, postanowiłam sprawdzić w jakim stopniu ta niepozorna wioska wiąże się z ówcześnie żyjącą społecznością żydowską. Okazało się, że liczyła sobie ona ok. 20% mieszkańców miasteczka. Co więcej, znajduje się tam niemal zupełnie zapomniany XVII wieczny kirkut, ukryty w lesie…

12 sierpnia 1942 żydowska społeczność Korczyny odeszła na zawsze, podzieliła los wielu innych mieszkańcow okolicznych wiosek. Przeżyli nieliczni. Znaczna część zginęła w masowych egzekucjach na pobliskich kirkutach, reszta w Bełżcu.

Chciałabym upamiętnić w jakiś sposób tych mieszkanców. Jeszcze nie jestem pewna jak, choć mam pewien pomysł. Myślę o wspomnieniu ich z imienia i nazwiska. Lista żydowskich mieszkańców Korczyny z 1939 jest dostępna w internecie.

Czwartek, 6 maja, 2010, godz.  0:16
Myślałam o tym, żeby zawiesić na tej ścianie otaczającej cmentarz w rzędzie kilka niewielkich tabliczek, na których spisane byłyby wszystkie imiona i nazwiska mieszkańców. Chciałabym to zrobić w ładnej formie, choć forma jest dla mnie mniej istotna. 

Ważniejsze jest dla mnie to, że każde imię i każde nazwisko własnoręcznie przepiszę, a więc każdemu z nich poświęcę chwilę refleksji. Wydaje mi się ważny nie tyle sam efekt pracy, ale proces jego tworzenia. W kontekście twórczym, artystycznym – być może jest to zbyt dosłowne. Bardziej jednak zależy mi na tym, aby wspomnieć każdego. Bo kto na co dzień o nich pamięta? Oni gdzieś leżą rozsiani po okolicznych polach, w masowych grobach tu i ówdzie. Gdyby historia potoczyła się właściwie, gdyby nie zdarzyło się to, co się zdarzyć nie powinno – na tym kirkucie byłoby pewnie znacznie więcej macew, byłby normalnym cmentarzem, gdzie przychodzą dzieci, wnuki by położyć kamień na grobie bliskich zmarłych. Ale nie ma tych dzieci i wnuków i nigdy nie będzie, a jestem.

Czwartek, 6 maja, 2010, godz. 11:30 
Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować ten pomysł. Sam kirkut też z resztą zamierzam dokładnie sfotografować. Może uda mi się też wybrać do pobliskich miejsowości? Zobaczymy.

Sobota, 8 maja, 2010, godz. 15:37
Siedzę sobie właśnie w drewnianej chatce w lesie:) Korzystając z okazji, że jakimś cudem udało mi się złapać sieć, uznałam, że wykorzystam te chwile z internetem, które mogą nie trwać wiecznie.

Pytałam pani, która nas zaprowadziła do chatki, czy nie wie gdzie jest cmentarz żydowski w Korczynie, ale przyznała, że nie ma w ogóle pojęcia o jego istnieniu. Pomyślałam, że pewnie od większości usłyszę tą samą odpowiedź. Ale ledwie weszłam do sklepiku nieopodal, a natknęłam się na właściciela tego ośrodka i zapytałam go o to samo. Okazało się, że nie mogłam lepiej trafić. Pan jest autorem książki o tych okolicach i pisał w niej również o cmentarzu! Powiedział, że jest to dość daleko stąd jeśli by iść piechotą, ale zaoferował się, że może ze mną tam pojechać autem! Być może uda się to w poniedziałek, zobaczymy. Zdążył opowiedzieć mi kilka historii z czasów wojny, które słyszał od swojego brata. Wymieniłam się z nim numerami, tak że mam nadzieję, że mi pomoże i uda mi się tam pojechać z nim.

Niedziela, 9 maja, 2010, godz. 21:35
Odkryłam, że w budynku jest internet, więc korzystam. Dziś zrobiłam już dwie tabliczki (6 rzędów imion). zastanawiam się jak je zatytułować. Została mi ponad połowa pracy. Jak skończę, to skontaktuję się z panem, który obiecał mnie podwieźć i na miejscu się zorientuję, jak to zaaranżować. Powiem wam, że samo doświadczenie, jest dla mnie niezwykłe. Tyle nazwisk, imion, przy wielu z nich napisane jest jaki mieli zawód, kim byli w mieście, ile mieli dzieci, gdzie zginęli… to uświadamia bardzo wiele. To personifikuje te ciągi liter w konkretne osoby, jestem w stanie dziś wyobrazić sobie każdą z nich, naprawdę…Rachel, Mosze, Pinchas, Itzhak, Rajzele, Cipora, Dawid, Elimelech, Lea…  nie wiem ilu ich jest, ale naprawdę bardzo dużo. Za dużo.

Poniedziałek,  10 maja, 2010, godz. 17:31
Skończylam dzisiaj robić tabliczki. Ostatecznie zrezygnowałam z oficjalnej nazwy ‘Lista żydowskich mieszkańców…itd’. Napisałam u góry tyko datę 12.08.1942, a pod spodem imiona i nazwiska… Uznałam, że tak będzie mniej dosłownie, a może bardziej wymownie. Może kogoś sprowokuje do zastanowienia, dowiedzenia się, co ta data oznaczała dla społeczności Korczyny. Wiadomo, że nie wszyscy wtedy zginęli… na liście są również nazwiska osob, które przeżyły (z dopiskiem), ale jednak to ten dzień dla większości oznaczał koniec, jeśli nie dosłowny, to symboliczny. Umówiłam się z panem, że mnie jutro tam podwiezie.

PS. w Korczynie był rabin Rubin.

Wtorek, 11 maja, 2010, godz. 19:46
Wszystko poszło zgodnie z planem. A nawet lepiej. Pojechałyśmy w trójkę. O 10 rano pan, z którym się umówiłyśmy,  zawiózł nas pod bramę cmentarza. Po drodze opowiedział kilka historii z życia Korczyny. To bardzo duża wieś, kiedyś podobno najbardziej uprzemysłowiona w Polsce. Cmentarz znajdował się na drugim końcu miasta, gdzieś na obrzeżach, taki porzucony, zapomniany…

Powitał nas szary, kamienny mur, ‘przyozdobiony’ antysemickimi napisami, na szczęście mocno przygaszonymi, prawdopodobnie poprzez próby chemicznego czyszczenia. Wysoka na kilka metrów, łukowata brama ze szczątkami zdezelowanych, drewnianych drzwi po prawej stronie, zrobiła na mnie naprawdę duże, choć lekko upiorne wrażenie. Antysemickie napisy jednak przekonały mnie, że lepiej będzie jeśli umieszczę tabliczki od środka. Tak też zrobiłam. Znajdują się po lewej stronie, tuż przy wejściu.

Tak to wyglądało. Niestety nie widać z bliska faktury i kolorystyki. Podkład był jasny, w kolorach bieli, błękitu, szarości, żółcieni, gdzieniegdzie podoklejana była przezroczysta kalka, która trochę odrywała się od podłoża, imitując starą, zniszczoną materię.

Jednak tworzenie samego podkładu było znacznie mniej pracochłonne, a jednocześnie o wiele mniej wciągające niż przepisywanie tych setek nazwisk. Poznałam rabina, jego ucznia, gabbaja, nauczycieli z chederu, właścicieli gorzelni, aptekarza, lekarza, członków chewra kadisza, kehilli, handlarza odzieżą, handlarza owocami…Wszystkich z imienia i nazwiska. To było naprawdę wyjątkowe doświadczenie.

Po przymocowaniu tabliczek do ściany, wzięłam się za fotografowanie. Cmentarz jest niemal zupełnie zarośnięty, z poprzewracanymi we wszystkie strony macewami… inny świat, tajemniczy ogród.

W trakcie robienia zdjęć podszedł do nas starszy pan. Widać było, że mieszka niedaleko. W jednej ręce trzymał laskę, a w drugiej kromkę chleba ze słoniną [sic!]. Zapytał czy mówimy po polsku i czy znamy hebrajski. Kiedy okazało się, że mówimy po polsku, ucieszył się bardzo i strasznie się rozgadał. Mówił, że dzieci wyszły z domu już dawno a i tak nic ich nie interesowała historia. Dlatego nasze zapewnienia, że my jesteśmy zainteresowane – bardzo go ucieszyły. Nie jestem w stanie zebrać w logiczny ciąg jego wywodu, bo mówił o bardzo wielu rzeczach i trudno byłby to uporządkować zarówno chronologicznie, jak i tematycznie. Więc wspomnę pokrótce historię, które udało mi się zapamiętać. 

Pan urodził się w 1930 roku i jak twierdził, pamięta dobrze to, co się działo w czasie wojny. Ale za wiele nie chciał o tym mówić. Nie wiem, ile z tego co opowiadał, słyszał od teściów (bo wiele informacji o Żydach przed wojną od nich pochodziło), a ile z jego własnych wspomnień. O dzieciach, które za nóżki Niemcy wrzucali na wozy opowiadał nam wcześniej pan, który nas tutaj przywiózł. Starszy pan wspominał, że dzieci wołały do mamy, a oni nawet naboi im żałowali. Zabijali kolbami karabinów. A ten cmentarny mur był czerwony od krwi.

Historia, o której w Korczynie wiedzą chyba wszyscy (bo opowiadali mi o niej obaj panowie) to historia, jak się później okazało, Wolfa i Dawida Leiba Kirschnerów. Ojca i 12-letniego syna. Obaj zginęli 15 sierpnia 1942, a więc 3 dni po ostatecznej likwidacji żydowskiej społeczności Korczyny. Udało im się ukryć, ale ponoć sami zdecydowali oddać się w ręce gestapo (choć bardziej prawdopodobne, że po prostu zostali wydani). Ojciec powiedział, że chcą zginąć razem, jednocześnie. Poprosił znajomego, któremu uprzednio zapłacił, by postawił mu nagrobek na cmentarzu żydowskim, tam, gdzie ich pochowają. Starszy pan mówił, że zabił ich Ukrainiec, dokładnie w tym miejscu gdzie stoi dziś ich grób. Przestrzelił ich na wylot jednym strzałem (tu relacje starszego pana i naszego pierwszego rozmówcy się zgadzają). Ta historia jest taką tutejszą legendą, takim uosobieniem męczeństwa. Ten symbol, kula która przestrzeliła ich razem, jednocześnie pozbawiając życia przytulonego do siebie ojca i syna, zapadła miejscowym w pamięć najbardziej. Po śmierci rzeczywiście ów znajomy postawił nagrobek. Podano nam nawet nazwisko tego pana.

Oto ich nagrobek – jedyny w języku polskim na całym cmentarzu. Chyba ostatni… bo nie został w Korczynie już nikt, kto znałby jidysz lub hebrajski… Nie wiem dlaczego niektóre literki są lustrzanymi odbiciami.

Starszy pan żałował, że nie zna hebrajskiego. Mógłby sobie chociaż poczytać czasem nagrobki… Tymczasem pokazywał nam z wielkim zapałem, kto gdzie leży. Znał wszystkie obrazki, wiedział co oznacza wyrzeźbiony na macewie dzban, co dłonie, co świece, co lew – opowiedział mu o tym kiedyś pewien Żyd, który przyjechał na cmentarz. Wiedział też, gdzie leży rabin, pokazał, gdzie leży właścicielka gorzelni, a gdzie pewien bogaty Żyd wraz z całą rodziną, która zmarła na szkarlatynę w czasie epidemii. W tym okresie zdarzało się podobno nawet do 5 pogrzebów w ciągu dnia. Usłyszałyśmy też historię o 9 żydowskich żołnierzach pochowanych na samym końcu cmentarza, który polegli służąc w polskim wojsku w czasie I wojny światowej.

Poopowiadał nam jeszcze trochę o powodzi, która zalała cały cmentarz, o huraganie, przez który większość nagrobków się poprzewracała i o ciężkim życiu na wsi. Potem pożegnał się i poszedł w swoją stronę.

Na koniec, wychodząc, spostrzegł wywieszone od środka tabliczki. Był lekko przygłuchy i nie dosłyszał, kiedy powiedziałam, że to ja wywiesiłam. Skomentował tylko – A kiedy te tabliczki wywiesili to ja nie mam pojęcia, naprawdę! Oburzył się na datę – bo przecież nie wszyscy tego dnia zginęli. Chciałam mu wytłumaczyć, że to tylko taki symboliczny koniec społeczności, ale nie słuchał… wyciągnął tylko swoją spracowaną dłoń i wskazującym palcem przejechał po liście – O, tu jest, jest, Kirschner Wolf i Dawid Leib – to ich zastrzelili tą jedną kulą. – A tutaj – palec położył na drugiej tabliczce – O, tutaj… Mendel. Do niego się po mąkę  chodziło-

I tym sposobem moje tabliczki po raz pierwszy spełniły swoją rolę…

Korczyna, 12 maja 2010

Niespodziewany epilog do tej historii wydarzył się kilka miesięcy później, po drugiej stronie globu.
Opisałam go tutaj.

cmentarze żydowskie podkarpaciekirkut w korczyniekirkuty galicjakorczynamacewy w korczyniesliderstary cmentarz żydowski w korczynie
0 comment
0
FacebookTwitterPinterestEmail
Zuzanna

previous post
Metamorfoza naszego salonu
next post
Przypadki

You may also like

Blizny.

31 stycznia, 2022

Galaretka z pigwy

21 stycznia, 2022

Przypadki

14 stycznia, 2022

16 faktów o mnie

13 stycznia, 2022

Moje podsumowanie roku 2020

6 stycznia, 2021

O moim malowaniu słów kilka.

27 grudnia, 2020

Brzegi. Wspomnienie dzieciństwa.

27 grudnia, 2020

Co mi daje blogowanie?

8 grudnia, 2020

Cześć, jestem Zuza.

21 listopada, 2020

Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?

17 listopada, 2020

O mnie

O mnie

Zuzanna Marczyńska-Maliszewska

Kobieta Chaos. Absolwentka grafiki na ASP w Katowicach, fotografka, żona architekta, mama trzech synów i córki. Wewnętrzny imperatyw tworzenia realizuje na wiele sposobów. Na co dzień ma problem z prokrastynacją / organizacją (niepotrzebne skreśl, a może raczej nic nie skreślaj) i za dużo myśli. Nie lubi gotować i sprzątać, ale lubi dobre jedzenie i porządek (ot, paradoks). Lubi też opuszczone miejsca, kawę latte o poranku i zapach powietrza po burzy. Więcej >>>

zu.marczynska@gmail.com

Instagram

zuzanna.marczynska

Maj to najkrótszy miesiąc w roku. Zauważyłam t Maj to najkrótszy miesiąc w roku. Zauważyłam to już w podstawówce. Zawsze mija zanim na dobre się zacznie, choć rzeczywistość wokół tak bardzo się w tym czasie zmienia. Najbardziej lubię ten przesycony chlorofilem kolor zieleni. Świeżutki baby green. Myślicie, że znudziłoby nam się gdybyśmy przez cały rok mieli maj?

Jednocześnie serdeczne wyrazy współczucia składam wszystkim alergikom, którzy w maju mierzyć się muszą z wysypem wszelkiej maści alergenów (niestety mam takich osobników na stanie).

Dokładnie 11 tygodni temu urodziłam Zelię, która wreszcie dobija do 5 kg wagi i niedługo skończy ten niesławny IV trymestr. Nie powiem Wam sztampowego "nie wiem kiedy to zleciało". Nie wiem kiedy to ja byłam w stanie zaliczyć w tym czasie tyle wizyt specjalistycznych,  lekarskich i... wirusów 🙈 Przysięgam Wam - to były najbardziej intensywne 3 miesiące w moim życiu i jestem w głębokim szoku, że wciąż jeszcze nie wysiadłam psychicznie (nie zapeszając).

Ps. W tym tygodniu zaczęłam nowy cykl o nazwie "LIVE W CIEMNO", w ramach którego zapraszam do rozmowy gości - niespodzianki. Dopiero w trakcie dowiecie się kto jest moim rozmówcą i o  czym właściwie pogadamy. A spektrum tematów będzie ogromne. We wtorek rozmawiałam z @cienwiatrupl (niestety live się nie zapisał, ale planujemy powtórkę), a dziś... poznacie kolejnego gościa już o 21.00 😄 kto będzie?
.
.
.
.
.
.
.
#bedroom #bedroominspo #bedroomdesign #bohobedroom #bedroomideas #bedroomideas #plantshelfie #plantshelfie #sypialniamarzen #sypialniaboho #sypialnia #mojasypialnia #mybedroom #mybedroomgoals #polishboho #wnetrzazpazurem #domoweinspiracje #polskiewnetrza #bluewall #diywalldecor #handmadewalldecor #howwelive #apartmenttherapy #bedroomsofinstagram #bedroomstyling
#współpraca Pewnie pamiętacie, że dwa tygodni #współpraca

Pewnie pamiętacie, że dwa tygodnie temu przedstawiłam Wam nasz nowy ekspres KRUPS Evidence Eco Design 😊 W związku z tym, że firma KRUPS tak dużą wagę przykłada do ekologii (ekspres jest w ponad 60% wykonany z materiałów z recyklingu i w 90% nadający się do ponownego przetworzenia) - podzieliłam się z Wami w stories historią prostych eko zmian, które w ostatnich latach wprowadziliśmy w naszym życiu codziennym. 

Było to m.in: wykorzystywanie na maxa używanych rzeczy (meble, sprzęty, ciuchy, wyprawka dziecięca), korzystanie z "szarej wody" (np. woda po kąpieli do spłukiwania wc), nawożenie trawnika fusami z kawy, segregowanie śmieci (to już od dawna), ograniczenie mięsa (i rezygnacja z czerwonego), picie kranówki, nie przegrzewanie domu.

Prosiłam Was też o podzielenie się Waszymi eko pomysłami, które praktykujecie na co dzień i było ich naprawdę sporo. Dla niektórych to mogą być banały, ale z Waszych wiadomości wiem, że sporo osób wzięło sobie do serca kilka prostych koncepcji, na które wcześniej nie wpadły. A prawda jest taka, że każda, nawet najbanalniejsza zmiana ma znaczenie.

Wspominałam Wam również o tym, że rozpoczęła się akcja CSR, w ramach której za każdy zakupiony ekspres KRUPS posadzi 10m2 lasu. Wrodzona ciekawość naturalnie kazała mi pójść do lasu i sprawdzić w praktyce jaka powierzchnia zostanie posadzona za mój własny ekspres, a przy okazji wzięłam sobie kawkę w kubku termicznym (pamiętajcie, że w wielu kawiarniach możecie prosić o nalanie kawy do Waszego kubka 😊). Powierzchnię zaznaczyłam Wam na jednym ze zdjęć (niestety ucięte). Na filmik z mierzenia zapraszam do stories 😊

Dziś chciałam zapytać jakie jest Wasze #ŹródłoEkoInspiracji? Czy polecacie jakieś konta, strony, organizacje, które motywują Was do proekologicznego działania?

@krupspl #ŹródłoEkoInspiracji
Przedwczoraj dzięki krótkiej rozmowie z Dominiką @kobiecafotoszkola uświadomiłam sobie dobitnie jak bardzo Instagram ewoluował w ostatnich... miesiącach? Bo chyba nie latach 🤔 mam wrażenie, że przez ostatni rok pojawienie się rolek wywołało tutaj małą rewolucję mając za nic przywiązanie niektórych spośród nas do statycznych zdjęć i klasycznych tekstów. I przyznam szczerze, że oglądanie krótkich filmików faktycznie jest angażujące... i niejednokrotnie po prostu odmóżdżające. A mózg często szuka jak najprostszego relaksu i spokoju w tych niespokojnych czasach.

Nie zmienia to faktu, że wielu twórcom ciężko się jest odnaleźć w tej nowej,  instagramowej rzeczywistości. Nie wszystkim intuicyjnie wychodzi tak zwane "pójście z duchem czasu". Ja osobiście mam zawsze ogromne opory przed nauką nowych rzeczy (zwłaszcza cyfrowych czy technicznych), dlatego wszystko robię z opóźnieniem. Znam w prawdzie bardziej "toporne" przypadki od mojego, ale prawda jest taka, że zawsze potrzebuję czasu by oswoić się z nowymi trendami. Na tiktoku konto w prawdzie posiadam, ale do dziś nic nie opublikowałam i nie zaglądam tam zbyt często. 

Ostatecznie jednak postanowiłam zaprzyjaźnić się z rolkami (i nie mam tu na myśli tych rolek do jeżdżenia po ulicy 🤪) i coraz częściej zdarza mi się korzystać z tej krótkiej formy wypowiedzi. Nie ukrywam jednak, że jest to wyzwaniem, bo w mojej naturze raczej leży "rozwlekanie się", nie zaś "synteza treści". Doszłam jednak do wniosku, że walka z naturą też może być rozwijająca.  Zobaczymy czy mi z tego wyjdzie coś fajnego, czasem śmiesznego, czy jednak hasło "z naturą nie wygrasz" okaże się faktem 🤪

Czy wy też czujecie ten wiatr zmian w social mediach? Podoba Wam się ten przeskok ze statyki w dynamikę? Dobrze Wam tu, czy raczej czujecie się zdezorientowani faktem, że Instagram jest coraz bardziej tiktokowy?

.
.
.
.
.
#pokojdziecka #pokojdzieciecy #pokójchłopca #kidsroomdesign #bawialnia #sciankawspinaczkowa #playroom #kidsroomdesign #boysroomdecor #boysroominspo #boysroom #ikeapolska #ikeaivar #ikeakids #montessoriplayroom #montessoriathome #montessoriwdomu #polskiewnetrza #domoweinspiracje #wnetrza #wnetrzazpazurem #polishboho #macierzynstwo
Powiem Wam szczerze, że nie wyrabiam z ilością Powiem Wam szczerze, że nie wyrabiam z ilością obowiązków, potrzeb, planów. Zapisuję kompulsywnie kalendarze i karteluszki, które następnie porzucam tu i ówdzie. Czy roztrzepane osoby, bez ustanku eksternalizujące swój wewnętrzny chaos powinny zakładać duże rodziny? Pytanie retoryczne, na które lepiej nie odpowiadać. 

Rutyna mi pomaga, ale całe moje życie to tylko bezowocna walka by utrzymać ją na dłużej niż kilka dni, tygodni, miesięcy. Walczę zatem bez przekonania, bo nigdy nie udało mi się tej walki wygrać. Wszystko zamyka się w cyklach, jakbym chwytała się drążka i odliczała w napięciu ile uda mi się utrzymać ciężar mojego ciała, podczas gdy każda  kolejna sekunda trwa całą wieczność.

Rutyna i konsekwencja nie leży w mojej naturze. Moja bytność sprowadza się do tęsknoty za rutyną, beznadziejnej, bo niemożliwej do zrealizowania.

Mój umysł jest nieustannie w trybie szukania, nie pozwala osiąść tu i teraz, nie godzi na mozoloną pracę u podstaw bez natychmiastowej gratyfikacji. Wartki strumień świadomosci zbyt często wyprowadza mnie na manowce i czasem zastanawiam się jak to możliwe, że mimo wszystko jakoś sobie radzę. Żyję w świecie rozedrganym mnogością bodźców, których nie potrafię poukładać, poszeregować, usystematyzować. Wszystko mi się miesza, wszystko mnie rozprasza, zbija z tropu, wybija z rytmu, zmienia tor myśli. 

I oto tu jestem. Kuriozum powstałe ze zlepków myśli i dobrze brzmiących słów. Strzępek nerwów, zbiór idei, targana wiatrem nieustannie zapominanych pomysłów i marzeń. 

PS. Niestety nawet na #wyzwaniekfs @kobiecafotoszkola się spóźniłam. To nie miał być w prawdzie post mojej specjalności, ale tak wyszło 🤣

.
.
.
.
.
.
.

#zadużomyślę #psychoedukacja #psychorozkminy #psychorozkminki #psychologia #psychika #wysokowrażliwi #zaburzeniapsychiczne #zdrowiepsychiczne #instamateczki #instamatka #macierzyństwobezściemy #macierzyństwo #macierzynstwo #wielodzietni #macierzynstwobezlukru #matka #matkapolka #rodzicembyć #rodzicielstwo #nieogarniam #myśli #adhd
Pozwólcie, że zrobię wyjątek i zostawię tu ty Pozwólcie, że zrobię wyjątek i zostawię tu tylko to zdjęcie, bez długich wywodów. A na dodatek w słabej (pod kątem oglądalności) porze dnia i tygodnia. Na rozkminki zapraszam jak zwykle do stories, bo tam są zawsze świeżutkie i na bieżąco 😅

Dacie wiarę, że 4 maja Zelia skończyła 2 miesiące? Ja dam 😅 bo to były długie i trudne dwa miesiące (choć ten drugi dużo lepszy, głównie dzięki zwiększonej dawce snu nocnego). Mam szczerą nadzieję, że będzie jednak coraz łatwiej, choć ilość obowiązków i zmartwień matki czwórki czasem mnie przytłacza...

.
.
.
.
.
.
#matkapolka #macierzynstwo #macierzyństwo #macierzyństwobezściemy #wielodzietni #wielodzietnitakmają #mamaczwórki #3boys1girl #littlebaby #littlesister #siostrzyczka #rodzeństwo #siblings #newbornbaby #2monthsold #babygirl #2miesiące #mojewszystko #niedziela #poranek #niemowlak #instamateczki #instamatki #instamatka
Wiosna wybuchła mi prosto w twarz. Jak zwykle prz Wiosna wybuchła mi prosto w twarz. Jak zwykle przyszła ukradkiem, niepostrzeżenie przemknęła kiedy akurat nie patrzyłam. Zanim mrugnęłam - już wierzba wypuściła pierwsze witki; nim odwróciłam wzrok - forsycja zakwitnęła żółcienią; nie zdażyłam zrobić kroku - gałęzie buchnęły zielenią i rozbieliły się kwieciem. Wraz ze smugami światła na ścianach i śpiewem ptaków o poranku stuka mi w okna stary znajomy, lęk.

Przychodzi zazwyczaj bez zapowiedzi, bez pardonu, bez litości. Czasem staje się nie do zniesienia, zapiera dech w piersiach, i skrapla pod powiekami w oka mgnieniu. Chodzę dziurawymi ulicami, sama czując się dziurawą. Może nawet robaczywą.

Tak więc znów jestem tutaj i skrupulatnie odwracam uwagę od czarnych dziur mojej percepcji. Która wiecznie przecieka. 

Niezapominajki
to są kwiatki z bajki
Rosną nad potoczkiem,
patrzą rybim oczkiem.

Gdy się płynie łódką,
Śmieją się cichutko
I szepcą mi skromnie:
Nie zapomnij o mnie.

.
.
.
#niezapominajki #niezapominajka #las #wlesie #wlesienajlepiej #wiosna #wiosna2022 #maj #kochamwiosnę #zaburzenialękowe #psychika #zdrowiepsychiczne #nerwica #wysokowrażliwi #zaburzeniapsychiczne  #matkapolka
Tak sobie dziś uświadomiłam ilu nowych i ciekaw Tak sobie dziś uświadomiłam ilu nowych i ciekawych rzeczy z kategorii "zdrowie i medycyna" dowiedziałam się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy dzięki mojej czwartej latorośli 🙈 Oczywiście mój klasyczny tryb hiperfokusa i dogłębnej analizy tematu również miał w tym swój udział... 

Pozwólcie zatem, że Wam wymienię przypadłości o których istnieniu jeszcze niedawno nie miałam pojęcia (kolejność przypadkowa) 😄

👉 ziarniniak pępka - czerwonawy, często sączący się guzek na dnie pępka noworodka, najczęściej leczony poprzez lapisowanie azotanem srebra 
👉 przetrwały moczownik - przewód omoczniowy który w życiu płodowym łączy szczyt pęcherza moczowego z pępowiną. Powinien ulec całkowitemu zamknięciu przed porodem i przekształcić później w więzadło pępkowe pośrodkowe. Gdy tak się nie dzieje, może dojść do różnych nieprawidłowości, których czasem objawem bywa niegojący się ziarniniak. 
👉 pylorostenoza - przerostowe zwężenie odźwiernika żołądka - postępujące najczęściej w pierwszych tygodniach życia przerastanie mięśniówki kanału u ujścia żołądka do dwunastnicy. Konsekwencją jest najczęściej niedrożność i cofanie się treści z żołądka w postaci chlustających wymiotów 
👉 pyloromiotomia - zabieg chirurgiczny likwidujący pylorostenozę
👉 "pocałunek anioła" - potoczna nazwa naczyniaka płaskiego na powiece
👉 perły Epsteina - wypełnione keratyną jasne cysty na wale dziąsłowym niemowlęcia
👉 overlapping toes - zachodzące na siebie paluszki u stóp (mogą dotyczyć różnych palców)

Wczoraj z kolei moja skłonność do rozgrzebywania tematów bez umiaru zaprowadziła mnie do amerykańskiego, medycznego artykułu z lat 50 🙈, z którego dowiedziałam się, że dawniej zabiegi pyloromiotomii przeprowadzano w znieczuleniu miejscowym oraz, że uważano iż dzieci po 3 miesiącu najczęściej z tego wyrastają. Kolejna ciekawostka jest taka, że zabiegi te przeprowadzano już w XVIII w. (!), a mimo to do dziś nie określono jednoznacznie przyczyny tej przypadłości. Ciekawa hipoteza zakłada, że może nią być szczególna nadkwasowość narastająca w pierwszych tygodniach życia u części niemowląt.  No dobra, jestem ciekawa czy ktoś dotrwał do końca 🤣 a jak nie to dajcie chociaż lajka za fotkę 🤱❤

#macierzyństwo
#współpracamarzeń Oto nadszedł ten wielki dzi #współpracamarzeń

Oto nadszedł ten wielki dzień, kiedy i ja mogę oficjalnie ogłosić moją współpracę marzeń! Po kilkunastu latach użytkowania, licznych naprawach i balansowaniu na granicy przeżywalności, nasz poprzedni ekspres wreszcie przeszedł na zasłużoną emeryturę. Tymczasem ja przedstawiam Państwu nasz nowy ekspres, KRUPS Evidence Eco Design! Jak możecie się domyślić śledząc nasze najnowsze perypetie z deprywacją snu na czele - to ostatnio szczególnie pożądany w naszym domu sprzęt, albowiem kofeina w dużych dawkach jest tu teraz na wagę złota! 

Zanim jednak opowiem Wam dlaczego nasz nowy ekspres jest taki fajny i przyjazny środowisku - chcę wspomnieć o jednej z naszych najbardziej niepozornych, a jednocześnie całkiem istotnych eko praktyk w życiu codziennym. Otóż my po prostu staramy się eksploatować rzeczy "na maksa". Począwszy od wspomnianego już, kilkunastoletniego ekspresu, przez masę starych mebli i sprzętów, a skończywszy na niemal całej, dziecięcej wyprawce. Eklektyczny charakter naszych wnętrz bardzo sprzyja takiemu podejściu, bo nie wymaga sztywnego dopasowania do konkretnego stylu czy kolorystyki. Swoją drogą kawę też dosyć chętnie serwujemy w filiżankach z "różnych parafii".

Wracając zaś do naszego ekspresu - KRUPS Evidence Eco Design został zaprojektowany aby zminimalizować emisję CO2, wykonany w ponad 60% z materiałów recyklingowanych i aż w 90% (!) nadający się do ponownego wykorzystania. Ba, nawet opakowanie w którym do nas przyszedł miało certyfikat FSC i zero plastiku. Pomyślcie, że za kolejne 150 lat (tyle ma już marka KRUPS) niemal żadne pozostałości naszego ekspresu nie będą zaśmiecać Ziemi. Pod kątem wizualnym bardzo mi się spodobał jego minimalistyczny design (tylko 24 cm szerokości), kolor oraz faktura, która idealnie zgrała się z granitowymi blatami naszej kuchni. Jeśli zaś chodzi o funkcjonalność, to jest bardzo intuicyjny i banalnie prosty w obsłudze (m.in dzięki obrazkowej instrukcji ;). W menu do wyboru mamy 7 smaków kawy oraz opcję personalizacji preferencji (mocy i wielkości). 

PS. Już dziś startuje akcja CSR, w ramach której za każdy kupiony ekspres KRUPS  zasadzi 10m2 lasu! 

#współpraca  @krupspl  #ŹródłoEkoInspiracji
Po trzydziestogodzinnym pobycie na oddziale chirur Po trzydziestogodzinnym pobycie na oddziale chirurgicznym jesteśmy z powrotem w domu w stanie prawie nienaruszonym (za wyjątkiem wkłuć po pobieraniu krwi i wenflonie u Zelii). Dostaliśmy niespodziewane skierowanie na oddział wczoraj, po wizycie w poradni chirurgicznej z planem na zabieg tego nieszczęsnego przerośniętego oddźwiernika, który miałby się odbyć kolejnego dnia (czyli dzisiaj). Finalnie jednak się nie odbył, bo po nocce na oddziale, 5 godzinach poszczenia (na szczęście Zelia zniosła to dosyć dobrze, miała kroplówkę) i ponownym USG lekarze uznali, że po miesiącu nie ma na obrazie cech progresji, nie ma też wciąż typowych objawów tej wady (brak przyrostów i chlustające wymioty), a to one głównie kwalifikują do zabiegu 🤷‍♀️ W związku z czym ostatnia doba stresu poszła trochę na marne i z jednej strony pozostaję w dalszej niewiedzy (czy objawy się nie pojawią wkrótce), a z drugiej czuję ulgę, że jesteśmy w domu i, że lekarze jednak woleli nie operować "na wyrost" nie będąc przekonanym co do korzyści. Pozostaje nam czekać. Jeśli chodzi o nasze cofki i ulewanie to są takie dni, że jest ich sporo, a są takie, że jest ich bardzo niewiele... Jutro Zelia skończy 8 tygodni i oprócz tych naszych stresujących przygód i dolegliwości mogę powiedzieć, że zrobiła się dużo "łatwiejsza w obsłudze". W nocy sypia naprawdę dobrze, a w dzień bywa różnie, często marudzi, ale też zdecydowanie częściej miewa dłuższe okresy spokojnej aktywności i coraz więcej się uśmiecha. Preferuje w prawdzie lampy, ale zdarza się, że i nas uraczy uśmiechem 😄 

Przy okazji chcę Wam serdecznie podziękować za wszelkie wsparcie myślowe i modlitewne 🙏 Było go MNÓSTWO. Bardzo, bardzo dziękuję, jestem ogromnie wdzięczna 🙏❤ wiem, że wiele z Was też tak strasznie przeżywa pobyty w szpitalach i czuję się przez to mniej osamotniona w tych trudnych emocjach... wczoraj  czułam się koszmarnie i myślałam, że oszaleję 😢

PS. Mimo naszych szpitalnych ekscesów (wierzcie mi, że szczerze marzę by nie musieć tam wracać, bo zawsze koszmarnie to przeżywam 😢) planuję jutro post o mojej współpracy marzeń. I tak pewnie nie zgadniecie o co chodzi, więc zapraszam jutro do oglądnięcia stories i lektury posta 🙏❤
Load More...

TU TEŻ JESTEM

Facebook Instagram Pinterest Email

OSTATNIE POSTY

  • #findmomchallenge nr 23

    31 stycznia, 2022
  • Nie myl asertywności z agresją.

    31 stycznia, 2022
  • Blizny.

    31 stycznia, 2022
  • Nie wierzę w siostrzeństwo.

    31 stycznia, 2022
  • Galaretka z pigwy

    21 stycznia, 2022

Kategorie

  • #findmomchallenge (24)
  • macierzyństwo (15)
  • moim zdaniem (19)
  • moje historie (19)
  • Uncategorized (4)
  • wnętrza (5)
  • zdrowie psychiczne (18)

Instagram

zuzanna.marczynska

Maj to najkrótszy miesiąc w roku. Zauważyłam t Maj to najkrótszy miesiąc w roku. Zauważyłam to już w podstawówce. Zawsze mija zanim na dobre się zacznie, choć rzeczywistość wokół tak bardzo się w tym czasie zmienia. Najbardziej lubię ten przesycony chlorofilem kolor zieleni. Świeżutki baby green. Myślicie, że znudziłoby nam się gdybyśmy przez cały rok mieli maj?

Jednocześnie serdeczne wyrazy współczucia składam wszystkim alergikom, którzy w maju mierzyć się muszą z wysypem wszelkiej maści alergenów (niestety mam takich osobników na stanie).

Dokładnie 11 tygodni temu urodziłam Zelię, która wreszcie dobija do 5 kg wagi i niedługo skończy ten niesławny IV trymestr. Nie powiem Wam sztampowego "nie wiem kiedy to zleciało". Nie wiem kiedy to ja byłam w stanie zaliczyć w tym czasie tyle wizyt specjalistycznych,  lekarskich i... wirusów 🙈 Przysięgam Wam - to były najbardziej intensywne 3 miesiące w moim życiu i jestem w głębokim szoku, że wciąż jeszcze nie wysiadłam psychicznie (nie zapeszając).

Ps. W tym tygodniu zaczęłam nowy cykl o nazwie "LIVE W CIEMNO", w ramach którego zapraszam do rozmowy gości - niespodzianki. Dopiero w trakcie dowiecie się kto jest moim rozmówcą i o  czym właściwie pogadamy. A spektrum tematów będzie ogromne. We wtorek rozmawiałam z @cienwiatrupl (niestety live się nie zapisał, ale planujemy powtórkę), a dziś... poznacie kolejnego gościa już o 21.00 😄 kto będzie?
.
.
.
.
.
.
.
#bedroom #bedroominspo #bedroomdesign #bohobedroom #bedroomideas #bedroomideas #plantshelfie #plantshelfie #sypialniamarzen #sypialniaboho #sypialnia #mojasypialnia #mybedroom #mybedroomgoals #polishboho #wnetrzazpazurem #domoweinspiracje #polskiewnetrza #bluewall #diywalldecor #handmadewalldecor #howwelive #apartmenttherapy #bedroomsofinstagram #bedroomstyling
#współpraca Pewnie pamiętacie, że dwa tygodni #współpraca

Pewnie pamiętacie, że dwa tygodnie temu przedstawiłam Wam nasz nowy ekspres KRUPS Evidence Eco Design 😊 W związku z tym, że firma KRUPS tak dużą wagę przykłada do ekologii (ekspres jest w ponad 60% wykonany z materiałów z recyklingu i w 90% nadający się do ponownego przetworzenia) - podzieliłam się z Wami w stories historią prostych eko zmian, które w ostatnich latach wprowadziliśmy w naszym życiu codziennym. 

Było to m.in: wykorzystywanie na maxa używanych rzeczy (meble, sprzęty, ciuchy, wyprawka dziecięca), korzystanie z "szarej wody" (np. woda po kąpieli do spłukiwania wc), nawożenie trawnika fusami z kawy, segregowanie śmieci (to już od dawna), ograniczenie mięsa (i rezygnacja z czerwonego), picie kranówki, nie przegrzewanie domu.

Prosiłam Was też o podzielenie się Waszymi eko pomysłami, które praktykujecie na co dzień i było ich naprawdę sporo. Dla niektórych to mogą być banały, ale z Waszych wiadomości wiem, że sporo osób wzięło sobie do serca kilka prostych koncepcji, na które wcześniej nie wpadły. A prawda jest taka, że każda, nawet najbanalniejsza zmiana ma znaczenie.

Wspominałam Wam również o tym, że rozpoczęła się akcja CSR, w ramach której za każdy zakupiony ekspres KRUPS posadzi 10m2 lasu. Wrodzona ciekawość naturalnie kazała mi pójść do lasu i sprawdzić w praktyce jaka powierzchnia zostanie posadzona za mój własny ekspres, a przy okazji wzięłam sobie kawkę w kubku termicznym (pamiętajcie, że w wielu kawiarniach możecie prosić o nalanie kawy do Waszego kubka 😊). Powierzchnię zaznaczyłam Wam na jednym ze zdjęć (niestety ucięte). Na filmik z mierzenia zapraszam do stories 😊

Dziś chciałam zapytać jakie jest Wasze #ŹródłoEkoInspiracji? Czy polecacie jakieś konta, strony, organizacje, które motywują Was do proekologicznego działania?

@krupspl #ŹródłoEkoInspiracji
Przedwczoraj dzięki krótkiej rozmowie z Dominiką @kobiecafotoszkola uświadomiłam sobie dobitnie jak bardzo Instagram ewoluował w ostatnich... miesiącach? Bo chyba nie latach 🤔 mam wrażenie, że przez ostatni rok pojawienie się rolek wywołało tutaj małą rewolucję mając za nic przywiązanie niektórych spośród nas do statycznych zdjęć i klasycznych tekstów. I przyznam szczerze, że oglądanie krótkich filmików faktycznie jest angażujące... i niejednokrotnie po prostu odmóżdżające. A mózg często szuka jak najprostszego relaksu i spokoju w tych niespokojnych czasach.

Nie zmienia to faktu, że wielu twórcom ciężko się jest odnaleźć w tej nowej,  instagramowej rzeczywistości. Nie wszystkim intuicyjnie wychodzi tak zwane "pójście z duchem czasu". Ja osobiście mam zawsze ogromne opory przed nauką nowych rzeczy (zwłaszcza cyfrowych czy technicznych), dlatego wszystko robię z opóźnieniem. Znam w prawdzie bardziej "toporne" przypadki od mojego, ale prawda jest taka, że zawsze potrzebuję czasu by oswoić się z nowymi trendami. Na tiktoku konto w prawdzie posiadam, ale do dziś nic nie opublikowałam i nie zaglądam tam zbyt często. 

Ostatecznie jednak postanowiłam zaprzyjaźnić się z rolkami (i nie mam tu na myśli tych rolek do jeżdżenia po ulicy 🤪) i coraz częściej zdarza mi się korzystać z tej krótkiej formy wypowiedzi. Nie ukrywam jednak, że jest to wyzwaniem, bo w mojej naturze raczej leży "rozwlekanie się", nie zaś "synteza treści". Doszłam jednak do wniosku, że walka z naturą też może być rozwijająca.  Zobaczymy czy mi z tego wyjdzie coś fajnego, czasem śmiesznego, czy jednak hasło "z naturą nie wygrasz" okaże się faktem 🤪

Czy wy też czujecie ten wiatr zmian w social mediach? Podoba Wam się ten przeskok ze statyki w dynamikę? Dobrze Wam tu, czy raczej czujecie się zdezorientowani faktem, że Instagram jest coraz bardziej tiktokowy?

.
.
.
.
.
#pokojdziecka #pokojdzieciecy #pokójchłopca #kidsroomdesign #bawialnia #sciankawspinaczkowa #playroom #kidsroomdesign #boysroomdecor #boysroominspo #boysroom #ikeapolska #ikeaivar #ikeakids #montessoriplayroom #montessoriathome #montessoriwdomu #polskiewnetrza #domoweinspiracje #wnetrza #wnetrzazpazurem #polishboho #macierzynstwo
Powiem Wam szczerze, że nie wyrabiam z ilością Powiem Wam szczerze, że nie wyrabiam z ilością obowiązków, potrzeb, planów. Zapisuję kompulsywnie kalendarze i karteluszki, które następnie porzucam tu i ówdzie. Czy roztrzepane osoby, bez ustanku eksternalizujące swój wewnętrzny chaos powinny zakładać duże rodziny? Pytanie retoryczne, na które lepiej nie odpowiadać. 

Rutyna mi pomaga, ale całe moje życie to tylko bezowocna walka by utrzymać ją na dłużej niż kilka dni, tygodni, miesięcy. Walczę zatem bez przekonania, bo nigdy nie udało mi się tej walki wygrać. Wszystko zamyka się w cyklach, jakbym chwytała się drążka i odliczała w napięciu ile uda mi się utrzymać ciężar mojego ciała, podczas gdy każda  kolejna sekunda trwa całą wieczność.

Rutyna i konsekwencja nie leży w mojej naturze. Moja bytność sprowadza się do tęsknoty za rutyną, beznadziejnej, bo niemożliwej do zrealizowania.

Mój umysł jest nieustannie w trybie szukania, nie pozwala osiąść tu i teraz, nie godzi na mozoloną pracę u podstaw bez natychmiastowej gratyfikacji. Wartki strumień świadomosci zbyt często wyprowadza mnie na manowce i czasem zastanawiam się jak to możliwe, że mimo wszystko jakoś sobie radzę. Żyję w świecie rozedrganym mnogością bodźców, których nie potrafię poukładać, poszeregować, usystematyzować. Wszystko mi się miesza, wszystko mnie rozprasza, zbija z tropu, wybija z rytmu, zmienia tor myśli. 

I oto tu jestem. Kuriozum powstałe ze zlepków myśli i dobrze brzmiących słów. Strzępek nerwów, zbiór idei, targana wiatrem nieustannie zapominanych pomysłów i marzeń. 

PS. Niestety nawet na #wyzwaniekfs @kobiecafotoszkola się spóźniłam. To nie miał być w prawdzie post mojej specjalności, ale tak wyszło 🤣

.
.
.
.
.
.
.

#zadużomyślę #psychoedukacja #psychorozkminy #psychorozkminki #psychologia #psychika #wysokowrażliwi #zaburzeniapsychiczne #zdrowiepsychiczne #instamateczki #instamatka #macierzyństwobezściemy #macierzyństwo #macierzynstwo #wielodzietni #macierzynstwobezlukru #matka #matkapolka #rodzicembyć #rodzicielstwo #nieogarniam #myśli #adhd
Pozwólcie, że zrobię wyjątek i zostawię tu ty Pozwólcie, że zrobię wyjątek i zostawię tu tylko to zdjęcie, bez długich wywodów. A na dodatek w słabej (pod kątem oglądalności) porze dnia i tygodnia. Na rozkminki zapraszam jak zwykle do stories, bo tam są zawsze świeżutkie i na bieżąco 😅

Dacie wiarę, że 4 maja Zelia skończyła 2 miesiące? Ja dam 😅 bo to były długie i trudne dwa miesiące (choć ten drugi dużo lepszy, głównie dzięki zwiększonej dawce snu nocnego). Mam szczerą nadzieję, że będzie jednak coraz łatwiej, choć ilość obowiązków i zmartwień matki czwórki czasem mnie przytłacza...

.
.
.
.
.
.
#matkapolka #macierzynstwo #macierzyństwo #macierzyństwobezściemy #wielodzietni #wielodzietnitakmają #mamaczwórki #3boys1girl #littlebaby #littlesister #siostrzyczka #rodzeństwo #siblings #newbornbaby #2monthsold #babygirl #2miesiące #mojewszystko #niedziela #poranek #niemowlak #instamateczki #instamatki #instamatka
Wiosna wybuchła mi prosto w twarz. Jak zwykle prz Wiosna wybuchła mi prosto w twarz. Jak zwykle przyszła ukradkiem, niepostrzeżenie przemknęła kiedy akurat nie patrzyłam. Zanim mrugnęłam - już wierzba wypuściła pierwsze witki; nim odwróciłam wzrok - forsycja zakwitnęła żółcienią; nie zdażyłam zrobić kroku - gałęzie buchnęły zielenią i rozbieliły się kwieciem. Wraz ze smugami światła na ścianach i śpiewem ptaków o poranku stuka mi w okna stary znajomy, lęk.

Przychodzi zazwyczaj bez zapowiedzi, bez pardonu, bez litości. Czasem staje się nie do zniesienia, zapiera dech w piersiach, i skrapla pod powiekami w oka mgnieniu. Chodzę dziurawymi ulicami, sama czując się dziurawą. Może nawet robaczywą.

Tak więc znów jestem tutaj i skrupulatnie odwracam uwagę od czarnych dziur mojej percepcji. Która wiecznie przecieka. 

Niezapominajki
to są kwiatki z bajki
Rosną nad potoczkiem,
patrzą rybim oczkiem.

Gdy się płynie łódką,
Śmieją się cichutko
I szepcą mi skromnie:
Nie zapomnij o mnie.

.
.
.
#niezapominajki #niezapominajka #las #wlesie #wlesienajlepiej #wiosna #wiosna2022 #maj #kochamwiosnę #zaburzenialękowe #psychika #zdrowiepsychiczne #nerwica #wysokowrażliwi #zaburzeniapsychiczne  #matkapolka
Tak sobie dziś uświadomiłam ilu nowych i ciekaw Tak sobie dziś uświadomiłam ilu nowych i ciekawych rzeczy z kategorii "zdrowie i medycyna" dowiedziałam się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy dzięki mojej czwartej latorośli 🙈 Oczywiście mój klasyczny tryb hiperfokusa i dogłębnej analizy tematu również miał w tym swój udział... 

Pozwólcie zatem, że Wam wymienię przypadłości o których istnieniu jeszcze niedawno nie miałam pojęcia (kolejność przypadkowa) 😄

👉 ziarniniak pępka - czerwonawy, często sączący się guzek na dnie pępka noworodka, najczęściej leczony poprzez lapisowanie azotanem srebra 
👉 przetrwały moczownik - przewód omoczniowy który w życiu płodowym łączy szczyt pęcherza moczowego z pępowiną. Powinien ulec całkowitemu zamknięciu przed porodem i przekształcić później w więzadło pępkowe pośrodkowe. Gdy tak się nie dzieje, może dojść do różnych nieprawidłowości, których czasem objawem bywa niegojący się ziarniniak. 
👉 pylorostenoza - przerostowe zwężenie odźwiernika żołądka - postępujące najczęściej w pierwszych tygodniach życia przerastanie mięśniówki kanału u ujścia żołądka do dwunastnicy. Konsekwencją jest najczęściej niedrożność i cofanie się treści z żołądka w postaci chlustających wymiotów 
👉 pyloromiotomia - zabieg chirurgiczny likwidujący pylorostenozę
👉 "pocałunek anioła" - potoczna nazwa naczyniaka płaskiego na powiece
👉 perły Epsteina - wypełnione keratyną jasne cysty na wale dziąsłowym niemowlęcia
👉 overlapping toes - zachodzące na siebie paluszki u stóp (mogą dotyczyć różnych palców)

Wczoraj z kolei moja skłonność do rozgrzebywania tematów bez umiaru zaprowadziła mnie do amerykańskiego, medycznego artykułu z lat 50 🙈, z którego dowiedziałam się, że dawniej zabiegi pyloromiotomii przeprowadzano w znieczuleniu miejscowym oraz, że uważano iż dzieci po 3 miesiącu najczęściej z tego wyrastają. Kolejna ciekawostka jest taka, że zabiegi te przeprowadzano już w XVIII w. (!), a mimo to do dziś nie określono jednoznacznie przyczyny tej przypadłości. Ciekawa hipoteza zakłada, że może nią być szczególna nadkwasowość narastająca w pierwszych tygodniach życia u części niemowląt.  No dobra, jestem ciekawa czy ktoś dotrwał do końca 🤣 a jak nie to dajcie chociaż lajka za fotkę 🤱❤

#macierzyństwo
Load More...

Newsletter

Subscribe my Newsletter for new blog posts, tips & new photos. Let's stay updated!

  • Facebook
  • Instagram
  • Pinterest
  • Email

@2019 - All Right Reserved. Designed and Developed by PenciDesign


Back To Top

Read alsox

Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?

17 listopada, 2020

Opuszczony szpital psychiatryczny

21 września, 2020

Historia porodowa III. Narodziny Joszka

22 września, 2020