Za dużo myślę. Zuzanna Marczyńska
  • strona główna
  • o mnie
  • moim zdaniem
    • moim zdaniem

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Nie wierzę w siostrzeństwo.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy mówienie „nie lubię dzieci” jest ok?

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Jestem uprzywilejowana.

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy „bezalkoholowy szampan” dla dzieci jest szkodliwy?

      13 stycznia, 2022

  • wnętrza
    • wnętrza

      Metamorfoza naszego salonu

      13 stycznia, 2022

      wnętrza

      „Zapominanie” – o moim cyklu grafik

      24 lutego, 2021

      wnętrza

      Jak zrobić galerię ścienną?

      22 listopada, 2020

      wnętrza

      Metamorfoza sypialni

      7 października, 2020

      wnętrza

      O mojej różowej łazience

      7 października, 2020

  • macierzyństwo
    • macierzyństwo

      Dlaczego publikuję zdjęcia moich dzieci w sieci?

      15 kwietnia, 2021

      macierzyństwo

      10 faktów, które zaskoczyły mnie w ciąży i…

      28 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Karmienie piersią nie chroni przed… ocenami

      11 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Dlaczego przewijałam dziecko w restauracji?

      11 grudnia, 2020

      macierzyństwo

      Kilka słów o klapsach

      5 października, 2020

  • zdrowie psychiczne
    • zdrowie psychiczne

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      zdrowie psychiczne

      Toksyczna pozytywność

      5 października, 2021

      zdrowie psychiczne

      Psychoterapia nie działa?

      15 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Skuteczność zamiast kłótni.

      13 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Regulacja emocji i przetrwanie kryzysu.

      28 marca, 2021

  • historie
    • moje historie

      Historia porodowa IV. Narodziny Zelii

      27 maja, 2022

      moje historie

      Blizny.

      31 stycznia, 2022

      moje historie

      Galaretka z pigwy

      21 stycznia, 2022

      moje historie

      Przypadki

      14 stycznia, 2022

      moje historie

      Korczyna. Dziennik pewnej wyprawy.

      14 stycznia, 2022

  • #findmomchallenge
    • #findmomchallenge

      #findmomchallenge nr 23

      31 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 22

      13 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 21

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 20

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 19

      6 stycznia, 2021

  • strona główna
  • o mnie
  • moim zdaniem
    • moim zdaniem

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Nie wierzę w siostrzeństwo.

      31 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy mówienie „nie lubię dzieci” jest ok?

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Jestem uprzywilejowana.

      13 stycznia, 2022

      moim zdaniem

      Czy „bezalkoholowy szampan” dla dzieci jest szkodliwy?

      13 stycznia, 2022

  • wnętrza
    • wnętrza

      Metamorfoza naszego salonu

      13 stycznia, 2022

      wnętrza

      „Zapominanie” – o moim cyklu grafik

      24 lutego, 2021

      wnętrza

      Jak zrobić galerię ścienną?

      22 listopada, 2020

      wnętrza

      Metamorfoza sypialni

      7 października, 2020

      wnętrza

      O mojej różowej łazience

      7 października, 2020

  • macierzyństwo
    • macierzyństwo

      Dlaczego publikuję zdjęcia moich dzieci w sieci?

      15 kwietnia, 2021

      macierzyństwo

      10 faktów, które zaskoczyły mnie w ciąży i…

      28 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Karmienie piersią nie chroni przed… ocenami

      11 stycznia, 2021

      macierzyństwo

      Dlaczego przewijałam dziecko w restauracji?

      11 grudnia, 2020

      macierzyństwo

      Kilka słów o klapsach

      5 października, 2020

  • zdrowie psychiczne
    • zdrowie psychiczne

      Nie myl asertywności z agresją.

      31 stycznia, 2022

      zdrowie psychiczne

      Toksyczna pozytywność

      5 października, 2021

      zdrowie psychiczne

      Psychoterapia nie działa?

      15 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Skuteczność zamiast kłótni.

      13 kwietnia, 2021

      zdrowie psychiczne

      Zapiski z terapii. Regulacja emocji i przetrwanie kryzysu.

      28 marca, 2021

  • historie
    • moje historie

      Historia porodowa IV. Narodziny Zelii

      27 maja, 2022

      moje historie

      Blizny.

      31 stycznia, 2022

      moje historie

      Galaretka z pigwy

      21 stycznia, 2022

      moje historie

      Przypadki

      14 stycznia, 2022

      moje historie

      Korczyna. Dziennik pewnej wyprawy.

      14 stycznia, 2022

  • #findmomchallenge
    • #findmomchallenge

      #findmomchallenge nr 23

      31 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 22

      13 stycznia, 2022

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 21

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 20

      15 kwietnia, 2021

      #findmomchallenge

      #findmomchallenge 19

      6 stycznia, 2021

Za dużo myślę. Zuzanna Marczyńska
Tag:

seksualizacja dzieci

  • macierzyństwomoim zdaniem

    Dlaczego publikuję zdjęcia moich dzieci w sieci?

    by Zuzanna 15 kwietnia, 2021
    by Zuzanna 15 kwietnia, 2021

    fot. Szymon Nykiel LMfoto Od dawna rozważałam poruszenie wątku publikacji wizerunków dzieci w internecie – nie raz już bowiem uczestniczyłam w żarliwych dyskusjach na ten temat. Zauważyłam jak duże emocje…

    Read more
    1 FacebookTwitterPinterestEmail

O mnie

O mnie

Zuzanna Marczyńska-Maliszewska

Kobieta Chaos. Absolwentka grafiki na ASP w Katowicach, fotografka, żona architekta, mama trzech synów i córki. Wewnętrzny imperatyw tworzenia realizuje na wiele sposobów. Na co dzień ma problem z prokrastynacją / organizacją (niepotrzebne skreśl, a może raczej nic nie skreślaj) i za dużo myśli. Nie lubi gotować i sprzątać, ale lubi dobre jedzenie i porządek (ot, paradoks). Lubi też opuszczone miejsca, kawę latte o poranku i zapach powietrza po burzy. Więcej >>>

zu.marczynska@gmail.com

Instagram

zuzanna.marczynska

⚠️ TE WYTYCZNE DOTYCZĄ OSÓB DOROSŁYCH BEZ O ⚠️ TE WYTYCZNE DOTYCZĄ OSÓB DOROSŁYCH BEZ OBCIĄŻEŃ ZDROWOTNYCH (RÓWNIEŻ PSYCHICZNYCH), NIE BIORĄCYCH LEKÓW WCHODZĄCYCH W REAKCJE Z ALKOHOLEM. NIE DOTYCZĄ OSÓB NIELETNICH, KOBIET W CIĄŻY I KARMIĄCYCH PIERSIĄ ⚠️

👉 CO OZNACZAJĄ LIMITY PICIA NISKIEGO RYZYKA? Na jednej z grafik przedstawiam Wam limity tzw wzorca picia alkoholu na poziomie niskiego ryzyka szkód. Korzystałam z amerykańskich wytycznych NIAAA (National Institute of Alcohol Abuse and Alcoholism), ale faktem jest, że każda organizacja zajmująca się zdrowiem publicznym ma własne limity, które nieco się od siebie różnią. Niektóre kraje nie robią rozróżnienia płciowego (choć w przypadku metabolizowania alkoholu te różnice są spore) i ustalają jeden, uśredniony limit - przykładowo w Australii  jest to 10 drinków w tygodniu i nie więcej niż 4 za jednym razem. Jakie informacje jeszcze warto dodać? 

👉 W przypadku picia codziennego należy zachować w tyg.minimum 2 dni przerwy (najlepiej pod rząd). 

👉 Pojęcie BINGE DRINKING w języku polskim oznacza epizod intensywnego, szkodliwego picia "na umór", powodującego wzrost stężenia alkoholu we krwi do 0,08% lub wyżej (= więcej niż 4 drinki na raz u kobiet i więcej niż 5-6 u mężczyzn). Wg amerykańskiej agencji rządowej zajmującej się uzależnieniami i zdrowiem psychicznym SAMHSA  taki wzorzec picia przed 5 dni w miesiącu (niekoniecznie pod rząd) jest uznany za ryzykowny. 

⚠️ GWOLI ŚCISŁOŚCI ja jestem za całkowitym zakazem reklam KAŻDEGO alkoholu i ograniczeniem jego dostępności w sklepach. Sama od 9 lat nie piję. Nie jestem natomiast przeciwniczką napojów 0% i nie wymagam od wszystkich bycia całkowitymi abstynentami.

Do tego riserczu sprowokowała mnie oczywiście krucjata zapoczątkowana w zeszłym tygodniu przez @janekspiewak i @zofix.zofix , ale też dyskusja pod postami u @alicja_juniak i @nomadmum81.

A jakie jest Wasze zdanie o piciu alkoholu i jego reklamach?

#alkohol #alkoholizm #abstynencja
Dziś Iwo kończy 6 lat ❤ 120 lat Synku! Bądź Dziś Iwo kończy 6 lat ❤ 120 lat Synku! Bądź szczęśliwym człowiekiem ❤

Z tej okazji jak zwykle fragment mojej historii porodowej, jedynej cesarskiej 👇👇👇

Jak w kalejdoskopie jedna lampa za drugą, sufit, skrzydłowe drzwi, skręcamy, lampy, drugie drzwi, skręcamy, wjeżdżam na blok operacyjny i z każdą chwilą robię się coraz bardziej zależna, coraz mniej za siebie odpowiedzialna, coraz bardziej w sobie skulona. Zielone kafelki, lekarskie fartuchy, maski, lampy o świetle tak mocnym jakby przenikało ciało na wylot.

Kiedy siedzę taka zgarbiona, z moim zniekształconym skoliozą kręgosłupem wygiętym w łuk by ułatwić lekarce wbicie igły – mam ochotę się z tego wypisać. „Sorry, ja wysiadam. To jednak nie dla mnie,  to nie na moje nerwy.” Jestem już w apogeum mojej bezbronności, w tej cieniutkiej koszulinie, bezwładna od pasa w dół, rozkrzyżowana na fotelu – do jednej ręki podpięty ciśnieniomierz, ciągle na nowo robiący pomiary, do drugiej – kroplówka. Na twarz dostaję maskę z tlenem, a kiedy pani anestezjolog informuje mnie, że może mi się zrobić słabo i niedobrze – czuję, że robi mi się słabo i niedobrze. „Ja nie chcę. Boję się.” Wychodzi ze mnie cały ten nagi, ludzki strach i przerażenie osoby pozbawionej kontroli nad swoim ciałem, zdanej na innych. Jestem tylko przerażonym, małym dzieciakiem, nikim więcej.

Nie słucham już nikogo, zaciskam oczy i żołądek jak podczas zjazdu z najwyższego rollercoastera, myśląc, że wytrzymam, że zaraz będzie po. I czuję cięcie, szarpanie, w jedną, drugą stronę, grzebią mi w trzewiach. To nie boli, nic a nic. Tylko czuję, wiem, że wyciągają ze mnie dziecko. Godzina 11.10. JEST! Widzę wreszcie na własne oczy to zakrwawione, różowe (!), bynajmniej nie sine, ciałko w rękach doktora tuż nad parawanem. Ma stopy. Ma czarne włosy. Ba, nawet płacze! I to głośno! A więc to właśnie jest mój drugi syn. Na imię mu Iwo Joachim. Jak się za chwilę okaże – całe 56 cm długości i 3545 gramów żywej wagi.

„Ojej” to moje pierwsze słowa. „Ojej. Płacze. Ojej.” Bezbrzeżne zdziwienie, że właśnie w ciągu minuty z brzucha wydobyli mi dziecko.

Cału tekst u mnie na blogu zaduzomysle.pl (link w bio).

#cesarskieciecie #poród #historiaporodowa #urodziny
Dzikie dzieci w rzece. #wakacje #lato #latowpols Dzikie dzieci w rzece. 

#wakacje #lato #latowpolsce #sierpień #wakacjewgórach #wakacje2022 #wakacjewpolsce #Beskidy #żywiec #góry
Zazwyczaj niewiele mówię na temat mojej pierwsze Zazwyczaj niewiele mówię na temat mojej pierwszej psychoterapii w której byłam ponad dwa lata. Chętniej opowiadam o tej drugiej, bo więcej z niej wyniosłam.  Nie jest jednak prawdą, że analiza jungowska niczego mnie nie nauczyła. 

Bardzo dokładnie pamiętam kiedy po raz pierwszy doświadczyłam tak zwanego przeniesienia. Jest to zjawisko bardzo istotne w procesie psychoterapii w nurtach psychodynamicznych i psychanalitycznych. Polega na nieświadomym odtworzeniu w relacji z terapeutą reakcji emocjonalnych doświadczonych w doczesnym życiu, najczęściej z udziałem ważnych osób. Czasem polega to na przypisaniu zachowaniom terapety jakichś intencji, przeniesieniu pewnych przekonań,  schematów, wzorców zachowań. 

Pamiętam taką sytuację, kiedy opowiadałam coś terapeutce i miałam wrażenie,  że ona jest już poirytowana moją osobą (kto wie,  może faktycznie była), że ma już dość tego mojego ględzenia w kółko na ten sam temat,  tego słowotoku wiecznego (abstrahując od tego,  że terapia troche po to jest 😄), tego rozwlekania, szczegółowego analizowania, rozgrzebywania, mielenia. Coś mi odpowiedziała,  jakoś skomentowała, może o coś dopytała z jakimś tonem i to coś,  czego dziś nawet nie pamiętam dokładnie,  uruchomiło lawinę.  Właściwie nie lawinę, ale potok łez. 

Wybuchnęłam płaczem.  Nawet własna terapeutka ma mnie dosyć. Nikt już nie może słychać tego wiecznego ględzenia. Wszyscy mają mnie dosyć. Wszystkich irytuję, drażnię, denerwuję. Jestem przyczyną stłumionych westchnień znużenia, ukradkowego wywracania oczami, poirytowanego podrygiwania, pragnienia ucieczki, wyższościowego strofowania. Mów ciszej, mów wolniej, do sedna, nie rozwlekaj się tak, ale o czym to ja właściwie...?

Tamta sytuacja uświadomiła mi tę drzazgę nieadekwatności głęboko we mnie utkwioną. A potem przychodzi jakaś randomowa baba z internetów i jak gdyby nigdy nic komentuje "unfollow bo ty tak analizujesz w nieskończoność, mielisz w kółko te tematy,  nie da się tego czytać, sraczka informacyjna".

Tak więc,  kochani, cieszę się,  że tu ze mną tkwicie mimo wszystko 😘 macie podobne wspomnienia z psychoterapii?
Tę rolkę zrobiłam dziś łącznie z montażem w Tę rolkę zrobiłam dziś łącznie z montażem w jakieś 15 minut 😆 to #truestory z dzisiejszego poranka. #toniejestwspółpraca, ale uważam,  że firma @knorrpolska powinna ze mną takową nawiązać,  gdyż od 3 klasy podstawówki jestem piewczynią smaku tego znamienitego  sosu Napoli w proszku. Wie to najbliższa rodzina, wiedzą to znajomi i wie to pani z kiosku na moim osiedlu. Czasem gdy tylko przekraczam jego próg jeszcze przed grzecznościowym "dzień dobry" od razu informuje mnie czy sos Napoli jest na stanie czy go nie ma 🤣🤣🤣 a jako jest Wasz #comfortfood ? 

Ps. Kto poznaje soundtrack z mojego ulubionego serialu? 😁

#jedzenie #śmieszne #spaghetti #zzyciamatki #fastfood
(JESZCZE ZATĘSKNISZ) To zdjęcie jest już nieak (JESZCZE ZATĘSKNISZ)

To zdjęcie jest już nieaktualne,  bo 3 tygodnie to w życiu niemowlaka szmat czasu. A tymczasem 4 sierpnia Zelia skończyła już 5 miesięcy. Nie zastanawiam się bynajmniej "kiedy to minęło", bo dokładnie wiem kiedy. Wtedy,  kiedy przekraczałam progi gabinetów kolejnych lekarzy, specjalistów od różnych przypadłości żeby zrobić kolejne badanie, szczepienie, ważenie... Minęło, kiedy odmierzałam czasy czuwania z nadzieją  na dłuższą drzemkę, kiedy z niepokojem czekałam na następny wieczór poświęcony nieudanym próbom uśpienia, kiedy czułam frustrację,  stres,  niepokój,  kiedy pot spływał mi po czole w upale bezradności. 

Ale to, wbrew pozorom, nie będzie tekst poświęcony marudzeniu. Bo w ramach bywania od czasu do czasu nieszczęśliwą w szczególe - to w ogóle jestem szczęśliwa i cieszy mnie miejsce  w którym dziś jestem. Dużo rzeczy jest do poprawienia, naprawienia, wyszlifowania, bo nie mam idealnego życia, a nawet calkiem mu daleko do ideału,  ale bardzo je doceniam. Nie żałuję niczego, z nikim bym się nie zamieniła, nie cofnęłabym czasu, żeby być kimś innym, z kimś innym, gdzie indziej. Matką też nie jestem idealną, ale bardzo się cieszę z przywileju bycia nią.

Czytałam właśnie mój post z 27 marca tego roku. Tak bardzo było mi ciężko w deprywacji snu i ciągnących się tygodniami problemach z noworodkiem. Tak wiele trudnych emocji, niepewności i lęków przeżywałam. Ludzie pisali mi "Jeszcze będziesz za tym tęsknić", a ja zazdrościłam tym, którzy mają siły i chęci by zachwycać się "w tym pięknym czasie" malutkimi stópkami swoich noworodków i trzymałam się kurczowo myśli,  że to minie i, że inni mają gorzej. I to mi wtedy pomagało. 

Tymczasem (surprise!) wcale nie tęsknię, bo teraz mam lepszy czas. To dzisiaj się zachwycam stópkami, bo dziś jestem wyspana, a dzieciątko może nie całkiem bezproblemowe (są w ogóle takie?), ale pomiędzy stanem aktualnym, a ówczesnym jest  przysłowiowe niebo vs ziemia. 

#macierzyństwo #macierzynstwo #macierzynstwobezsciemy #macierzynstwobezlukru #macierzyństwobezściemy #rodzicembyć #rodzicielstwo #matkapolka #matka #dzieci #niemowlak #córeczka #dzidziuś #instamateczki #instamatki #wielodzietni
Z całym szacunkiem dla mojego męża, ale nieste Z całym szacunkiem dla mojego męża,  ale niestety często ciężko mi się zrelaksować w warunkach domowych 😆 a jak u Was? Znacie to? 
.
.
.
.

#macierzynstwo #macierzyństwo #macierzynstwobezsciemy #macierzynstwobezlukru #motherhood #matkapolka #instamatki #matka #rodzicielstwo #rodzicembyć #rodzice #rodzew2022 #wielodzietni #wielodzietnitakmają #instamateczki #instamateczka #instamaternity #maternity #matka
(Całość tekstu w karuzeli) Ten temat poruszył (Całość tekstu w karuzeli)

Ten temat poruszyła ostatnio Gosia (@rodzinawaustralii ), skłaniając mnie do osobistych przemyśleń, którymi zapragnęłam się z Wami podzielić. Gosia dała się w stories wypowiedzieć osobom, które czują, że macierzyństwa żałują (jeśli jesteście ciekawi, to odsyłam do jej zapisanych stories), jednocześnie przyczyniając się do normalizacji zjawiska. Ja z kolei chciałam się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami i poznać Wasze opinie.

Choć osobiście nigdy nie żałowałam własnego macierzyństwa (nawet kiedy było bardzo ciężko) to rozumiem osoby,  które mają inaczej. Metamocje (czyli w tym przypadku np wstyd z powodu tego żalu), odczuwany na skutek presj społecznych oczekiwań jeszcze nikomu nie służył. Nie uważam też, że te żałujące macierzyństwa matki nie kochają swoich dzieci. Myślę,  że warto się jednak pochylić  nad tym problemem. 

Ktoś napisał, że nie chciałby być dzieckiem rodziców,  którzy żałują jego istnienia. Kto by chciał dowiedzieć się czegoś podobnego? To z pewnością byłby cios. Często jest to jednak żal tłumaczony przez rodziców jako tęsknota za dawnym życiem, za brakiem tylu obowiązków, obciążeń emocjonalnych, poczucie nie odnalezienia się w roli rodzica i poczucie winy wobec dziecka, które dostaje od niego za mało. Przeświadczenie, że życie byłoby dla nas lepsze w wersji bezdzietnej.

Nie oceniam negatywnie żadnego rodzica, który takie emocje przeżywa. Uważam, że każdy ma prawo do swoich uczuć, nie warto od nich uciekać, warto się im przyglądać. Mam natomiast taką trudną refleksję, którą chcę się podzielić i zweryfikować (bo może się mylę), że wartość życia dziecka nie rekompensuje żałującym rodzicom wartości tego, co utracili na skutek rodzicielstwa.

Mogłabym to porównać do nieudanego związku, który podsumowalibyśmy słowami: "Żałuję, że Cię poznałam.  Lepiej by było, gdybyśmy się nigdy nie spotkali." I tak, to jest przykre w kontekście dziecka, które na świat sprowadziliśmy. A jednocześnie to żałowanie jest ludzkie i się zdarza,  bo niestety prawdą jest, że "tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono".

Co o tym sądzicie?

#macierzyństwo
#macierzynstwobezlukru
#macierzynstwo #macierzynstwobezsciemy #rodzicielstwo #instamatki
Moje podejście do projektowania wnętrz jest bard Moje podejście do projektowania wnętrz jest bardzo specyficzne. Kiedy śledzę wstecz wszystkie te procesy - nigdy nie byłam pewna swoich koncepcji. Zawsze krystalizowały się powoli, chaotycznie, z magmy niejednokrotnie skrajnie różnych inspiracji i sugestii osób,  których impulsywnie prosiłam o porady (jakby mój mózg wołał do wszystkich wokół "help! Pomóż mi to sobie ułożyć!"). Chyba z tego też powodu dobrze się czuję w eklektyzmie i maksymalizmie. Tutaj jest mniej zasad, mniej ograniczeń - może być po mojemu, intuicyjnie, nawet jeśli to oznacza łączenie rzeczy teoretycznie z różnych światów. Tutaj te światy mogą się spotkać w jednym. 

A jednocześnie to rodzi frustrację, kiedy nie wiesz co wybrać,  w którą stronę iść,  podoba Ci się za dużo rzeczy na raz, a przy okazji perspektywa estetycznej porażki napawa przerażeniem.  U mnie nie ma podejścia "no trudno,  najwyżej nie wyjdzie" - bo ja po prostu  wiem,  że zgrzyt wizualny powoduje u mnie zbyt duży dysonans, a ta z kolei rodzi kompulsywną potrzebę natychmiastowego naprawienia porażki.

Co ciekawe - sporo decyzji podejmowałam po wielokrotnych rozkminach, na ostatnią chwilę ponownie je zmieniając. Tak było m.in. z kolorem fug w płytkach.  Decyzja finalna była dobra, a mało brakowało że kolejne pół roku spedzilabym naprawiając je pisakiem do fug 😆 Inna sprawa,  że dziś bym nie wybrała wielu materiałów ponownie (niestety moja perspektywa stricte estetyczna vs Mieszka ekonomiczno-praktyczna były podstawowym powodem kłótni, co nie ułatwiało zadania). No i nie oszukujmy się, że pewnych decyzji się nie da tak łatwo naprawić... Np zły wybór płytek w łazience do dziś jest moim wyrzutem sumienia - na szczęście dzięki zmianie koloru ścian i doborze odpowiednich dodatków - dziś jest mi go łatwiej zaakceptować. 

Aktualnie jestem na kolejnym etapie rozbierania przyszłego pokoju Zelii na czynniki pierwsze. Będzie tapeta, to już pewne. Na razie nie robię boazerii, ale za to ściany i meble będę malowała. A to wszystko mnie czeka po powrocie z wakacji. 

Jakie macie podejście do projektowania swoich wnętrz?

#kuchnia
#kuchnianawymiar
#greykitchen
#mykitchen
#kuchniamarzen #polskiewnetrza#domoweinspiracje #kitchensofinsta
Load More...

TU TEŻ JESTEM

Facebook Instagram Pinterest Email

OSTATNIE POSTY

  • Historia porodowa IV. Narodziny Zelii

    27 maja, 2022
  • #findmomchallenge nr 23

    31 stycznia, 2022
  • Nie myl asertywności z agresją.

    31 stycznia, 2022
  • Blizny.

    31 stycznia, 2022
  • Nie wierzę w siostrzeństwo.

    31 stycznia, 2022

Kategorie

  • #findmomchallenge (24)
  • macierzyństwo (15)
  • moim zdaniem (19)
  • moje historie (20)
  • Uncategorized (4)
  • wnętrza (5)
  • zdrowie psychiczne (18)

Instagram

zuzanna.marczynska

⚠️ TE WYTYCZNE DOTYCZĄ OSÓB DOROSŁYCH BEZ O ⚠️ TE WYTYCZNE DOTYCZĄ OSÓB DOROSŁYCH BEZ OBCIĄŻEŃ ZDROWOTNYCH (RÓWNIEŻ PSYCHICZNYCH), NIE BIORĄCYCH LEKÓW WCHODZĄCYCH W REAKCJE Z ALKOHOLEM. NIE DOTYCZĄ OSÓB NIELETNICH, KOBIET W CIĄŻY I KARMIĄCYCH PIERSIĄ ⚠️

👉 CO OZNACZAJĄ LIMITY PICIA NISKIEGO RYZYKA? Na jednej z grafik przedstawiam Wam limity tzw wzorca picia alkoholu na poziomie niskiego ryzyka szkód. Korzystałam z amerykańskich wytycznych NIAAA (National Institute of Alcohol Abuse and Alcoholism), ale faktem jest, że każda organizacja zajmująca się zdrowiem publicznym ma własne limity, które nieco się od siebie różnią. Niektóre kraje nie robią rozróżnienia płciowego (choć w przypadku metabolizowania alkoholu te różnice są spore) i ustalają jeden, uśredniony limit - przykładowo w Australii  jest to 10 drinków w tygodniu i nie więcej niż 4 za jednym razem. Jakie informacje jeszcze warto dodać? 

👉 W przypadku picia codziennego należy zachować w tyg.minimum 2 dni przerwy (najlepiej pod rząd). 

👉 Pojęcie BINGE DRINKING w języku polskim oznacza epizod intensywnego, szkodliwego picia "na umór", powodującego wzrost stężenia alkoholu we krwi do 0,08% lub wyżej (= więcej niż 4 drinki na raz u kobiet i więcej niż 5-6 u mężczyzn). Wg amerykańskiej agencji rządowej zajmującej się uzależnieniami i zdrowiem psychicznym SAMHSA  taki wzorzec picia przed 5 dni w miesiącu (niekoniecznie pod rząd) jest uznany za ryzykowny. 

⚠️ GWOLI ŚCISŁOŚCI ja jestem za całkowitym zakazem reklam KAŻDEGO alkoholu i ograniczeniem jego dostępności w sklepach. Sama od 9 lat nie piję. Nie jestem natomiast przeciwniczką napojów 0% i nie wymagam od wszystkich bycia całkowitymi abstynentami.

Do tego riserczu sprowokowała mnie oczywiście krucjata zapoczątkowana w zeszłym tygodniu przez @janekspiewak i @zofix.zofix , ale też dyskusja pod postami u @alicja_juniak i @nomadmum81.

A jakie jest Wasze zdanie o piciu alkoholu i jego reklamach?

#alkohol #alkoholizm #abstynencja
Dziś Iwo kończy 6 lat ❤ 120 lat Synku! Bądź Dziś Iwo kończy 6 lat ❤ 120 lat Synku! Bądź szczęśliwym człowiekiem ❤

Z tej okazji jak zwykle fragment mojej historii porodowej, jedynej cesarskiej 👇👇👇

Jak w kalejdoskopie jedna lampa za drugą, sufit, skrzydłowe drzwi, skręcamy, lampy, drugie drzwi, skręcamy, wjeżdżam na blok operacyjny i z każdą chwilą robię się coraz bardziej zależna, coraz mniej za siebie odpowiedzialna, coraz bardziej w sobie skulona. Zielone kafelki, lekarskie fartuchy, maski, lampy o świetle tak mocnym jakby przenikało ciało na wylot.

Kiedy siedzę taka zgarbiona, z moim zniekształconym skoliozą kręgosłupem wygiętym w łuk by ułatwić lekarce wbicie igły – mam ochotę się z tego wypisać. „Sorry, ja wysiadam. To jednak nie dla mnie,  to nie na moje nerwy.” Jestem już w apogeum mojej bezbronności, w tej cieniutkiej koszulinie, bezwładna od pasa w dół, rozkrzyżowana na fotelu – do jednej ręki podpięty ciśnieniomierz, ciągle na nowo robiący pomiary, do drugiej – kroplówka. Na twarz dostaję maskę z tlenem, a kiedy pani anestezjolog informuje mnie, że może mi się zrobić słabo i niedobrze – czuję, że robi mi się słabo i niedobrze. „Ja nie chcę. Boję się.” Wychodzi ze mnie cały ten nagi, ludzki strach i przerażenie osoby pozbawionej kontroli nad swoim ciałem, zdanej na innych. Jestem tylko przerażonym, małym dzieciakiem, nikim więcej.

Nie słucham już nikogo, zaciskam oczy i żołądek jak podczas zjazdu z najwyższego rollercoastera, myśląc, że wytrzymam, że zaraz będzie po. I czuję cięcie, szarpanie, w jedną, drugą stronę, grzebią mi w trzewiach. To nie boli, nic a nic. Tylko czuję, wiem, że wyciągają ze mnie dziecko. Godzina 11.10. JEST! Widzę wreszcie na własne oczy to zakrwawione, różowe (!), bynajmniej nie sine, ciałko w rękach doktora tuż nad parawanem. Ma stopy. Ma czarne włosy. Ba, nawet płacze! I to głośno! A więc to właśnie jest mój drugi syn. Na imię mu Iwo Joachim. Jak się za chwilę okaże – całe 56 cm długości i 3545 gramów żywej wagi.

„Ojej” to moje pierwsze słowa. „Ojej. Płacze. Ojej.” Bezbrzeżne zdziwienie, że właśnie w ciągu minuty z brzucha wydobyli mi dziecko.

Cału tekst u mnie na blogu zaduzomysle.pl (link w bio).

#cesarskieciecie #poród #historiaporodowa #urodziny
Dzikie dzieci w rzece. #wakacje #lato #latowpols Dzikie dzieci w rzece. 

#wakacje #lato #latowpolsce #sierpień #wakacjewgórach #wakacje2022 #wakacjewpolsce #Beskidy #żywiec #góry
Zazwyczaj niewiele mówię na temat mojej pierwsze Zazwyczaj niewiele mówię na temat mojej pierwszej psychoterapii w której byłam ponad dwa lata. Chętniej opowiadam o tej drugiej, bo więcej z niej wyniosłam.  Nie jest jednak prawdą, że analiza jungowska niczego mnie nie nauczyła. 

Bardzo dokładnie pamiętam kiedy po raz pierwszy doświadczyłam tak zwanego przeniesienia. Jest to zjawisko bardzo istotne w procesie psychoterapii w nurtach psychodynamicznych i psychanalitycznych. Polega na nieświadomym odtworzeniu w relacji z terapeutą reakcji emocjonalnych doświadczonych w doczesnym życiu, najczęściej z udziałem ważnych osób. Czasem polega to na przypisaniu zachowaniom terapety jakichś intencji, przeniesieniu pewnych przekonań,  schematów, wzorców zachowań. 

Pamiętam taką sytuację, kiedy opowiadałam coś terapeutce i miałam wrażenie,  że ona jest już poirytowana moją osobą (kto wie,  może faktycznie była), że ma już dość tego mojego ględzenia w kółko na ten sam temat,  tego słowotoku wiecznego (abstrahując od tego,  że terapia troche po to jest 😄), tego rozwlekania, szczegółowego analizowania, rozgrzebywania, mielenia. Coś mi odpowiedziała,  jakoś skomentowała, może o coś dopytała z jakimś tonem i to coś,  czego dziś nawet nie pamiętam dokładnie,  uruchomiło lawinę.  Właściwie nie lawinę, ale potok łez. 

Wybuchnęłam płaczem.  Nawet własna terapeutka ma mnie dosyć. Nikt już nie może słychać tego wiecznego ględzenia. Wszyscy mają mnie dosyć. Wszystkich irytuję, drażnię, denerwuję. Jestem przyczyną stłumionych westchnień znużenia, ukradkowego wywracania oczami, poirytowanego podrygiwania, pragnienia ucieczki, wyższościowego strofowania. Mów ciszej, mów wolniej, do sedna, nie rozwlekaj się tak, ale o czym to ja właściwie...?

Tamta sytuacja uświadomiła mi tę drzazgę nieadekwatności głęboko we mnie utkwioną. A potem przychodzi jakaś randomowa baba z internetów i jak gdyby nigdy nic komentuje "unfollow bo ty tak analizujesz w nieskończoność, mielisz w kółko te tematy,  nie da się tego czytać, sraczka informacyjna".

Tak więc,  kochani, cieszę się,  że tu ze mną tkwicie mimo wszystko 😘 macie podobne wspomnienia z psychoterapii?
Tę rolkę zrobiłam dziś łącznie z montażem w Tę rolkę zrobiłam dziś łącznie z montażem w jakieś 15 minut 😆 to #truestory z dzisiejszego poranka. #toniejestwspółpraca, ale uważam,  że firma @knorrpolska powinna ze mną takową nawiązać,  gdyż od 3 klasy podstawówki jestem piewczynią smaku tego znamienitego  sosu Napoli w proszku. Wie to najbliższa rodzina, wiedzą to znajomi i wie to pani z kiosku na moim osiedlu. Czasem gdy tylko przekraczam jego próg jeszcze przed grzecznościowym "dzień dobry" od razu informuje mnie czy sos Napoli jest na stanie czy go nie ma 🤣🤣🤣 a jako jest Wasz #comfortfood ? 

Ps. Kto poznaje soundtrack z mojego ulubionego serialu? 😁

#jedzenie #śmieszne #spaghetti #zzyciamatki #fastfood
(JESZCZE ZATĘSKNISZ) To zdjęcie jest już nieak (JESZCZE ZATĘSKNISZ)

To zdjęcie jest już nieaktualne,  bo 3 tygodnie to w życiu niemowlaka szmat czasu. A tymczasem 4 sierpnia Zelia skończyła już 5 miesięcy. Nie zastanawiam się bynajmniej "kiedy to minęło", bo dokładnie wiem kiedy. Wtedy,  kiedy przekraczałam progi gabinetów kolejnych lekarzy, specjalistów od różnych przypadłości żeby zrobić kolejne badanie, szczepienie, ważenie... Minęło, kiedy odmierzałam czasy czuwania z nadzieją  na dłuższą drzemkę, kiedy z niepokojem czekałam na następny wieczór poświęcony nieudanym próbom uśpienia, kiedy czułam frustrację,  stres,  niepokój,  kiedy pot spływał mi po czole w upale bezradności. 

Ale to, wbrew pozorom, nie będzie tekst poświęcony marudzeniu. Bo w ramach bywania od czasu do czasu nieszczęśliwą w szczególe - to w ogóle jestem szczęśliwa i cieszy mnie miejsce  w którym dziś jestem. Dużo rzeczy jest do poprawienia, naprawienia, wyszlifowania, bo nie mam idealnego życia, a nawet calkiem mu daleko do ideału,  ale bardzo je doceniam. Nie żałuję niczego, z nikim bym się nie zamieniła, nie cofnęłabym czasu, żeby być kimś innym, z kimś innym, gdzie indziej. Matką też nie jestem idealną, ale bardzo się cieszę z przywileju bycia nią.

Czytałam właśnie mój post z 27 marca tego roku. Tak bardzo było mi ciężko w deprywacji snu i ciągnących się tygodniami problemach z noworodkiem. Tak wiele trudnych emocji, niepewności i lęków przeżywałam. Ludzie pisali mi "Jeszcze będziesz za tym tęsknić", a ja zazdrościłam tym, którzy mają siły i chęci by zachwycać się "w tym pięknym czasie" malutkimi stópkami swoich noworodków i trzymałam się kurczowo myśli,  że to minie i, że inni mają gorzej. I to mi wtedy pomagało. 

Tymczasem (surprise!) wcale nie tęsknię, bo teraz mam lepszy czas. To dzisiaj się zachwycam stópkami, bo dziś jestem wyspana, a dzieciątko może nie całkiem bezproblemowe (są w ogóle takie?), ale pomiędzy stanem aktualnym, a ówczesnym jest  przysłowiowe niebo vs ziemia. 

#macierzyństwo #macierzynstwo #macierzynstwobezsciemy #macierzynstwobezlukru #macierzyństwobezściemy #rodzicembyć #rodzicielstwo #matkapolka #matka #dzieci #niemowlak #córeczka #dzidziuś #instamateczki #instamatki #wielodzietni
Z całym szacunkiem dla mojego męża, ale nieste Z całym szacunkiem dla mojego męża,  ale niestety często ciężko mi się zrelaksować w warunkach domowych 😆 a jak u Was? Znacie to? 
.
.
.
.

#macierzynstwo #macierzyństwo #macierzynstwobezsciemy #macierzynstwobezlukru #motherhood #matkapolka #instamatki #matka #rodzicielstwo #rodzicembyć #rodzice #rodzew2022 #wielodzietni #wielodzietnitakmają #instamateczki #instamateczka #instamaternity #maternity #matka
Load More...

Newsletter

Subscribe my Newsletter for new blog posts, tips & new photos. Let's stay updated!

  • Facebook
  • Instagram
  • Pinterest
  • Email

@2019 - All Right Reserved. Designed and Developed by PenciDesign


Back To Top