Tadam! Przedstawiam Wam całkiem nowe, jeszcze ciepłe #findmomchallenge po niespełna 4 miesiącach przerwy [sic!]…
.
I chcę przy tej okazji Wam coś powiedzieć.
.
Otóż czasem zastanawiam się ile razy w ciągu dnia mam ochotę nie wstać. Nie wstać z podłogi, z łóżka, fotela, krzesła, kanapy. Mam ochotę siedzieć i trwać i nie musieć wstawać, nic nie musieć. Ale wstaję, bo to konieczność. Bo nie mam wyjścia. I myślę sobie, że to jest zajebiste bohaterstwo. Codzienne ciche, niezauważalne, dla nikogo niewidoczne, nikomu nieopowiedziane bohaterstwo dnia codziennego. Bohaterstwo milionów matek. Doświadczenie tak powszechne, a tak przemilczane. Dlaczego? Bo przecież nie możemy mówić, ba, my nie mamy nawet prawa czuć, że to jest jakieś bohaterstwo, bo przecież jest to nasz ZASRANY OBOWIĄZEK. Dzień w dzień rozniecam w sobie ostatkiem sił nadprzyrodzone moce, podejmuję heroiczny wysiłek by wstać, kolejny raz, na nowo – ale to nic nie znaczy, to nieistotne, to nieważne, to nikogo nie obchodzi, bo to jest po prostu konieczność, bo taka jest rzeczywistość, bo to jest ISTOTA MACIERZYŃSTWA. I przestań się nad sobą użalać, chciałaś dzieci to masz, a nie teraz jakieś lamenty, jakieś żale. I zrób se jeszcze jedno najlepiej, głupia babo.
.
PS. Informuję, że powyższy tekst to moja swobodna twórczość, możliwość przelania myśli w słowa, uformowania w zdania i puszczenia w eter, do Was. Żeby się podzielić, żeby nie być w tych moich myślach osamotnioną, żeby poczuć się wspólnotą, żeby zobaczyć, usłyszeć też Wasz trud, Waszą codzienność, Wasze zmagania ze sobą i żeby się w tym razem wesprzeć, wirtualnie potrzymać za ręce, poklepać po ramionach i usłyszeć „Rozumiem Cię. Też miewam tak samo.”
.
PS 2. I co, ciężko było mnie znaleźć tym razem? 🙂 Pamiętajcie, że można się podczepić pod moją akcję w dowolnym momencie i ohasztagować swoje zdjęcie #findmomchallenge.