Jak mogę podsumować ten długi, dziwny i trudny rok? Chciałabym zrobić to uczciwie. Najcięższym i z pewnością najbardziej dotkliwym doświadczeniem była dla nas wszystkich niespodziewana śmierć mojej Cioci, pod koniec października. Dobitnie uświadomiła nam jak bardzo kruche jest życie, jak bardzo podstępna jest nowa choroba – #Covid19, która potrafi bez ostrzeżenia, w bardzo szybkim czasie spustoszyć organizm, również zdrowej i aktywnej osoby. Te okropne wydarzenia nastąpiły tuż po tym, jak wyszłam samodzielnie z dosyć dużej zapaści psychicznej. Doświadczyłam jej na przełomie września i października w pakiecie z dziwnymi objawami fizycznymi. Czy to wszystko mnie wzmocniło? Nie powiedziałabym. Mam wrażenie, że jestem jeszcze bardziej przepełniona obawami przed przyszłością.
Ale żeby być fair wobec siebie i wobec Was – muszę też wspomnieć o tych dobrych aspektach minionego roku. A wbrew pozorom było ich wcale niemało, mimo licznych przeciwności.
We wrześniu wymyśliłam nazwę zaduzomysle.pl i stworzyłam w ekspresowym tempie bloga pod tymże adresem 😊 Przy tej okazji nadmienię, że założyłam też fanpage na facebooku, więc jeśli tam jesteście, to możecie mi podarować żebrolajka 😂
Wcześniej udało mi się, obok kontynuacji mojej psychoterapii indywidualnej, skończyć także czteromodułowy, grupowy Trening Umiejętności, który stał się swoistym kamieniem milowym w moim rozwoju i walce o poprawę mojego zdrowia psychicznego.
W sierpniu wystąpiliśmy w programie #odpicowanemieszkanie w Dzień Dobry TVN, oraz w cyklu Rodziny Dom na @ladnebebe, a nasza bawialnia znalazła się w zestawieniu „Top 6 aranżacji pokoju dziecięcego” na @homebook.pl . Na koniec roku natomiast zostałam jedną z bohaterek artykułu Zuzanny Bukłahy „Katoliczki na Strajku Kobiet”, który ukazał się w Gazecie Wyborczej.
Mimo pandemii i odwołanych ślubów – udało się (jeśli ktoś jest nowy i jeszcze nie wie – jestem fotografką w Never Ending Stories) zrealizować całkiem sporo sesji rodzinnych, a zwłaszcza wielopokoleniowych. No i nasz dom… ten rok to było takie stopniowe dojrzewanie, docieranie się pomysłów, powstawanie nowych koncepcji, często spontanicznych, lub przypadkowo odkrytych. Tak też się stało w przypadku dwóch metamorfoz we współpracy z @tikkurilapotegakolorow – efekty przerosły moje oczekiwania. Udało mi się zdecydowanie poprawić wygląd dolnej łazienki oraz odmienić na plus kolorystykę sypialni. Przybyło nam też sporo roślin i dodatków, w tym obrazów i grafik. Rozbudowaliśmy galerię nad schodami oraz stworzyliśmy od zera tę w sypialni. Tutaj też niespodziewanie znalazła swoją przystań rattanowa etażerka z lat 90., przywleczona z domku letniskowego, a półka zawieszona nad łóżkiem dodała jeszcze większego uroku „ścianie płaczu”. W salonie z kolei swoje miejsce znalazł fotel lisek po moich dziadkach i grafika @basiaflores
Dzięki tym wszystkim zmianom odkryłam, że jednak trochę umiem w malowanie. Nie tylko bowiem udało mi się z sukcesem przemalować ściany w łazience i meble w sypialni, ale postanowiłam też niespodziewanie w październiku wrócić do malarstwa. Od tego czasu namalowałam dwa obrazy, a jeden jest w procesie tworzenia. Dwa następne płótna mają już swoich zadeklarowanych właścicieli, choć jeszcze nawet nie powstały. Jest to bardzo miłe i dodaje mi skrzydeł do dalszych działań na tej płaszczyźnie.
A na sam koniec – zupełnie się nie spodziewałam, że na koniec tego roku będzie Was na Instagramie ponad 8,5 tysiąca. To ponad 7 tysięcy więcej niż rok temu. Nie przypuszczałam, że uda mi się zgromadzić tutaj tak zaangażowaną, wspierającą społeczność – małą wioskę ludzi podobnych do mnie, którzy rozumieją, nie oceniają, nie krytykują. Za to jestem bardzo, bardzo wdzięczna. Dzięki, że jesteście ze mną ❤️ życzę Wam aby ten Nowy Rok był dla nas wszystkich lepszy niż miniony ❤️