Dochodzą mnie ostatnio słuchy, że ta cała terapia to chyba nie działa. Bo wielce się ta Marczyńska terapeutyzuje latami, mądrzy na tym swoim Instagramie, niby psychoedukuje… a potem nagle pisze jakiego to ma doła, jak to się porównuje z innymi, jak to na spadki zasięgów skarży.
To jaki wniosek się nasuwa?
Że coś marnie z nią, że ma niskie poczucie własnej wartości może, że ma parcie na popularność i brak instynktu samozachowawczego. Bo czyż od blogerów i twórców wszelkiej maści nie należałoby obligatoryjnie wymagać twardej d…. ? Czy nie powinna być to działalność przeznaczona jedynie dla silnych i zmotywowanych, ewentualnie luzaków i olewaczy systemu? Czy cechy takie jak wrażliwość i chęć bycia usłyszanym winny wykluczać mnie w przedbiegach z tego światka?
Wszystkie emocje są ok.
Z moich obserwacji wynika, że nieważne ile chodzisz na terapię, na ilu byłaś, czy bierzesz leki, czy nie – masz prawo, a nawet obowiązek przeżywać różne emocje. Rozczarowanie, zazdrość, smutek, żal, złość – to te niezbyt przyjemne warianty, ale absolutnie naturalne w pewnych sytuacjach. Jeśli coś tworzysz i czujesz się niedoceniony – to Ci przykro. Jeśli się starasz i widzisz, że innym idzie lepiej – to zazdrościsz. Jeśli jesteś dumny ze swojej pracy, a inni nie wykazują zainteresowania – czujesz żal. Przestańmy wreszcie dowalać sobie za odczuwanie trudnych uczuć. Zacznijmy normalizować również te stany!
Czy każdy twórca musi pozować na kogoś, komu nie zależy na uznaniu, zasięgach, lajkach, korzyściach? Prawda jest taka, że każdy ma jakieś swoje cele, potrzeby i je tu realizuje. One mogą się różnić, nasze podejście do działalności na IG też może się różnić – i to jest ok.
Lubię tworzyć dla ludzi, a nie tylko dla siebie.
Ja mam tak, że nigdy nie lubiłam tworzyć do szuflady, tylko dla siebie. Zawsze szukałam odbiorców dla mojej twórczości i nie widzę w tym absolutnie nic złego. Nie widzę też nic złego, że czasem mam dość, czasem się frustruję i wkurzam. Rozglądając się wokół zauważam, że to również jest całkowicie naturalne. I sądzę, że komentowanie mojej transparentności w tych trudnych emocjach przez pryzmat dywagacji o skuteczności czy nieskuteczności psychoterapii – nie jest ok. No, to tyle ode mnie 🙃
A wy co sądzicie? 🤔