Czasem mam takie dni, a nawet tygodnie, kiedy się rozsypuję. W głowie tłuką się spłoszone myśli, a na klatce piersiowej siedzi coś bardzo, bardzo ciężkiego. Podejrzewam, że to GAD, i nie jest to raczej żaden krokodyl, tylko zespół lęku uogólnionego [ang. Generalized Anxiety Disorder]
.
Macierzyństwo jest trudne. Rano wstaję obolała, zgięta w pół, by po wypiciu kubka kawy z mlekiem rozpocząć maraton spełniania potrzeb trójki małych dzieci. Kolejny monotonny, schematyczny dzień, pozbawiony wrażeń, w zasadzie wyzbyty z większych interakcji z innymi dorosłymi. Ok, przyznaję, codziennie dzieje się coś ciekawego, bywam zaskoczona. Na przykład ilością śliny, którą Iwo jest w stanie opluć podłogę. Natomiast wieczorem walczę z czasem i podejmuję nieustanne decyzje na co przeznaczyć te ostatnie kilka godzin mijającego dnia? Jest tyle możliwości, tyle rzeczy do zrobienia, tyle mam na głowie… Więc co by tu zrobić, co wybrać, czego się podjąć… Minuty mijają, przecież już nic się nie opłaca rozgrzebywa – już nie mam siły. To może by tak poprokrastynować…?
.
Przecież szkoda zmarnować na SEN ten jedyny w ciągu dnia CZAS dla SIEBIE, wypełniony w całości CISZĄ i spokojem! Przecież MUSZĘ z niego skorzystać!!! .
Ostatecznie zazwyczaj żałuję. Można było pospać te kilka godzin dłużej, skoro sen jest dziś na wagę złota. Ale tak bardzo, bardzo trudno jest mi zrezygnować z tego czasu, wyprzeć się go, obrócić na pięcie i pójść po prostu spać. Bo deficyt czasu dla siebie jest chyba jednak jeszcze bardziej dojmujący niż sen.
.
W tym moim kryzysie, w głowie wypełnionej po sam czubek chaosem, czuję, że tonę. Jestem pod powierzchnią i tylko raz na jakiś czas mam możliwość zaczerpnąć powietrza. Dlatego wciąż żyję. Każde wyjście z domu bez dzieci, spotkanie z ludźmi, każda minuta poświęcona na rozwój, rozrywkę, rozmowę z drugim człowiekiem – to kolejne złapanie oddechu. Nie tylko pozwala na odskocznię i złapanie dystansu. To po prostu jest mi niezbędne do życia. Inaczej popadam w marazm, a lęk przejmuje ster. .
To tyle na dziś ode mnie, drogi Instagramie. Dziś zamulam Ci na przekór rzece pięknych obrazków i szczęśliwych ludzi, którą płyniesz 24/7. Dobranoc.
Czasem mam takie dni, kiedy się rozsypuję.
previous post