Na moim ulubionym blogu @emocje.pro wyczytałam jakiś czas temu, że wykształcenie sobie nawyku zajmuje średnio 66 dni – badani potrzebowali od 18 do 254 dni na trwałą zmianę zachowania. No cóż, ja się zastanawiam czy mnie by wystarczyło te 254 dni. Obawiam się, że nie. Potrafię coś robić bardzo długo, po czym nagle, bez zapowiedzi wypaść z torów i plynnie pozbyć się mozolnie wypracowanego nawyku. Mam na to potwierdzenie licznych przykładów z mojego życia. Tak samo ma się sytuacja z regularnością publikacji na instagramie czy fanpage, z łatwością potrafię również zapomnieć o tabletkach, które biorę od lat. Strasznie się z tym męczę. Podobny problem mam z podejmowaniem nawet najprostszych decyzji, ale jednocześnie muszę mieć nad wszystkim kontrolę. Jeśli chodzi o kolor fug w płytkach, to zmieniałam zdanie jakieś 10 razy, ostatniego dnia w przeciągu godziny zmieniłam je 5 razy. Podobnie długo wybierałam kolory farb na ścianach, kilkukrotnie zmieniając zdanie. No i nadal nie jestem w pełni usatysfakcjonowana wszystkimi moimi wyborami. Wiecznie poszukuję potwierdzenia u innych, albo ruminuję na temat już podjętych decyzji (że może źle podjęte, że może jeszcze da się zmienić). To jest frustrujące i dla mnie i dla osób z mojego otoczenia – no cóż, najprawdopodobniej moja kora przedczołowa jest mniej efektywna niż u „normalsów”. I jakoś muszę z tym życ!
Ps. A na obrazku ja w nowym domu – już za moment to miejsce będzie pomalowane.
#storyofmylife
previous post