Z okazji sezonu na jelitówkę wrzucam kolejne zdjęcie z cyklu #findmomchallenge. Wykonałam to zdjęcie w prawdzie jeszcze przed tym, jak dopadło nas to paskudztwo, ale krajobraz w trakcie prezentował się podobnie. Z tą różnicą, że panował znacznie większy syf. Natomiast ja tak sobie właśnie leżałam tu i ówdzie. Na przykład na podłodze w łazience, na dywanie w holu. Mieszko z kolei zakotwiczył na dłużej z wiadrem pod ścianką wspinaczkową . Ale nie uprzedzajmy faktów. . Miniony weekend zaczął się u nas tak naprawdę w piątek o czwartej nad ranem, kiedy to Gniewko z rozmachem przyozdobił nam podłogę w sypialni wielobarwnym haftem, stawiając nas wszystkich, z Joszkiem włącznie, na nogi. Kolejnej nocy Gniewko już dochodził do siebie, a ja się rozkręcałam. Następna noc z kolei należała do Mieszka. Przeorał mnie ten weekend fizycznie i psychicznie, bo i Joszko na domiar złego nie dawał pospać zbyt wiele. Na szczęście póki co jako jedyny nie miał też objawów infekcji. Iwo dwa dni przed Gniewkiem zaliczył pojedynczą akcję zwrotu obiadu, co do której nie mamy pewności czy można ją wpisać w poczet tej samej przypadłości. Ale zakladamy, że tak – dla utrzymania morale i pogody ducha.
#Findmomchallenge 3
previous post