Introspekcje przestrzeni
Te zdjęcia zrobiłam w 2013 roku w mieszkaniu moich dziadków, które przez dekadę po ich śmierci pozostawało puste. Dziś zajmuje je mój kuzyn i wszystko jest inaczej – odnowione, wyremontowane. Większości mebli już tam nie ma, nie mówiąc o przedmiotach osobistych. W tamtym czasie, w przypływie nostalgii próbowałam uchwycić zanikające ślady obecności babci i dziadka. Będąc świeżo upieczoną, jeszcze bezdzietną (byłam wówczas w ciąży z Gniewkiem) absolwentką ASP – miałam ambitne plany, że będę dalej realizować się twórczo w takim samym wymiarze jak na studiach. Zaczęłam więc realizację projektu, którego nigdy nie skończyłam i już nigdy nie skończę. To miejsce bowiem przepadło w dawnym wymiarze, a wraz z remontem zniknęły również przedmioty, których nie zabezpieczyłam. Nie wszystko jednak stracone. W ramach introspekcji przestrzeni spędziłam wiele godzin dokumentując to miejsce, oraz wciśnięte w przepastne szuflady rodzinne pamiątki, czasem niezwykle zaskakujące. Zęby w pudełku na biżuterię, kalendarzyk małżeński, zeszyt z rachunkami z lat 50. (pisanymi z resztą przez moją babcię dzień w dzień, do końca życia), list do babci napisany przez koleżankę z podstawówki (datowany na lata 30.) i wiele innych. Przestrzenie porzucone, nasycone nieobecnością mają paradoksalnie ogromny potencjał do reprezentowania obecności. Pozostawione przedmioty osobiste takie jak szczotka do włosów, pędzel do golenia, czy pumeks – noszą w sobie ślady DNA osób, których fizycznie od lat nie ma wśród nas. Można więc powiedzieć, że w przedziwny, namacalny sposób zmarli nadal są obecni, nie tylko w naszej pamięci, genach, ale i biologicznie – w odciskach palców, naskórku poztałym w porach pumeksu, we włosach na szczotce, w zębach ukrytych w zamszowym pudełeczku na dnie szuflady. Stąd też wynika moje przywiązanie do staroci, pamiątek rodzinnych, mebli przekazywanych z pokolenia na pokolenie – przywieram do nich przez wzgląd na moich przodków, na chęć dalszego obcowania z nimi w innym wymiarze. Wyobrażam sobie, że na powierzchni tych przedmiotów spotykamy się opuszkami palców, spajamy liniami papilarnymi i jesteśmy jedynie kontynuacją wciąż tej samej, niekończącej się historii. Na każdym z powyższych zdjęć znajdują się przedmioty osobiste moich dziadków w swoim naturalnym środowisku. Jestem ciekawa czy uda Wam się wskazać o jakie przedmioty chodzi.
PS. Po mojej babci został mi słoik czarnej jak smoła galaretki z pigwy z 1996 roku, który stoi na dnie mojej piwnicy. Przerdzewiałe wieko słoika jakiś czas temu przestało być szczelne i mam wrażenie, że uchodzi z niego życie jak 20 lat temu uszło z mojej babci.
2 komentarze
Trafiłam tutaj przypadkiem. Bardzo urzekła mnie nazwa zaduzomysle.pl 🙂 muszę dodać że zdjęcia po prostu genialne!
bardzo Ci dziękuję 🙂